Nie będziemy pisać tu laurkowych nekrologów, licytować się na ulubione wiersze czy na siłę doszukiwać się powiązań Noblistki ze światem sportu. Chcemy tylko wyrazić żal z powodu odejścia kobiety, która zawsze - abstrahując od jej talentów literackich - była dla nas wzorem kobiecości: autoironiczna, elegancka, ciepła - ale bez przesady, z dystansem do siebie i świata, skromna, a jednocześnie inteligentna i złośliwa. No i z młodym, przystojnym sekretarzem, how cool is that, huh?
Idąc tropem Alberta Camusa, który był za młodu bramkarzem, a przez całe życie wielbicielem boksu, pani Wisława również miała słabość do tego sportu i jego przedstawicieli. True story. Opowiada o tym absolutnie przeuroczy wywiad Radosława Leniarskiego z sekretarzem poetki Michałem Rusinkiem, który serdecznie Wam polecamy>>
Po przegranych walkach Gołoty przyjaciele Szymborskiej dzwonili do niej z kondolencjami, a na 80. urodziny poetki przygotowali specjalnie dla niej tomik "Sobie a guzom" podpisany przez niejakiego Andrzeja Gołłotę (tak, przez dwa "ł"), który zawierał m.in takie arcydzieła:
Który skrzywdziłeś boksera prostego
śmiechem nad klęską jego wybuchając,
bandę szyderców wokół siebie mając
na pomieszanie dobrego i złego -
nie bądź bezpieczny. Bo bokser to bokser.
Możesz go zabić bez cienia rozterki,
ale pamiętaj - zostaną bokserki.