*** Zaczynamy od wielce radosnej nowiny dochodzącej do nas prosto z Kącika Kontuzjowanego Króla. Ledwie ponad miesiąc po operacji David i jego piszczel mają się coraz lepiej, a codzienna ciężka praca z rehabilitantami daje o sobie znać. Skąd wiemy? Pokazał nam sam dumny David na swoim facebooku , gdzie jako niepodważalny na to dowód zamieścił filmik pokazujący jak w pocie czoła pedałuje na treningowym rowerku.
Villuś na rowerku, Villuś bez kuli, Villuś z uśmiechem.
Ale jak to mawiają, nie samą rehabilitacją człowiek żyje, słitaśna focia na fejsa sama się nie zrobi. Grafik trzeba więc przeredagować tak, by znalazło się w nim miejsce na złapanie tego kolegi z szatni - najlepiej takiego najbardziej na czasie ostatnio, strzelca pierwszej bramki w El Clasico ii wykonanie szybkiej fotki z podpisem: "To przyjemność mieć Carlesa jako kapitana!"
Co na to Leo?
No na zadowolonego raczej nie wygląda.
*** Tymczasem okazuje się, że Sara jest pamiętliwą i mściwą kobietą. Pamiętacie jak w zeszłym tygodniu robiłyśmy sobie przerwę od lubienia jej i tradycyjnie naśmiewałyśmy się z butów ? Sara na pewno pamięta. Jak inaczej wytłumaczyć jej udział w sesji zdjęciowej dla lutowego wydania sportowego magazynu Telvo z materiałem zza kulis, gdzie ona sama jak i jej włosy z każdą sekunda wyglądają jeszcze bardziej zjawiskowo? To zemsta! Wymyślona na chłodna i z bezczelną premedytacją zemsta!
Przez następne trzy godziny popatrzymy się na tą jakże uroczą karykaturę i może przejdzie nam ta paraliżująca zazdrość. Może.
*** Pozostając w drażliwym temacie hiszpańskich WAG, zdaje się nie możemy już dłużej zwlekać z ogłoszeniem Lary Alvarez oficjalną dziewczyną Sergio Ramosa (no co? Nie patrz się tak na nas Fernando!). Sporadyczne spotkania stały się regularnymi schadzkami, zachowawczy dystatns został zastąpiony nierozerwalnością splecionych dłoni, a hiszpańskie prasa atakuje kolejnymi zdjęciami z ich kolejnego romantycznego spaceru po Madrycie...
Nie martw się Fernando, Lara i tak ma brzydką bluzkę.
*** A skoro już zaczęłyśmy o Torresie, to okazuje się, że u niego co w sercu to na głowie. Im bardziej jego sprawy uczuciowe są poplątane (patrz: Sergio obściskujący się z Larą) tym większą tragedią oglądamy na jego głowie. Pamiętacie jak ostatnio wspominałyśmy o jego noworocznej wizycie u fryzjera ? Cóż, o ile włosy zaczesane do tyłu opaską podczas meczu prezentowały się jako tako, o tyle bez opaski i z pianką, prostownicą, lakierem do włosów i zaczeską na bok...
nowa fryzura wygląda tak, że ekhm... miałyśmy to zdjęcie zapisane w zakładkach "omg fernando zrób coś z tymi włosami" (true story!)
Wiedziałyśmy, że z tej wizyty Justina B. na Stamford Bridge nic dobrego nie wyjdzie.
*** Jako, że dawno nie uaktualniałyśmy swojej listy "Nieskończonej ilości powodów, by kochać Hiszpanów" może czas dodać kolejną nie-mamy-pojęcia-już-którą pozycję. Ale za to wiemy, jak ona będzie brzmiała: Nieodparta potrzeba rozbierania się przy każdej możliwej okazji i pokazywania nagiej przestrzeni swoich ciał. Jakby było mało, jeszcze to uwieczniają i pokazują światu na twitterach, tak jak Puyol tą pamiątkową wykonaną po środowym meczu.
Tu goła klata, tu sam ręcznik zawiązany wokół bioder, tu brak spodenek i świecenie majtkami. Idealna sceneria do wykonania nieostrej słitfoci!
Pozdrawiamy Pedro.