Biczfejs na środę tym razem w czwartek

Była milutka świąteczna atmosfera, było wspaniałomyślne obdarowywanie się prezentami, słodkości, życzenia i wzruszenia, a teraz? Teraz przyszedł poświąteczny czwartek i przyniósł ze sobą rasowego biczfejsa.

*** Ledwo co zdążymy dokończyć ten wstęp z szeregu wychyla się Fernando i krzyczy, że co my to za głupoty opowiadamy. Że biczfejsy i "milutka świąteczna atmosfera" mogą żyć w zgodzie. Że równie groźnie można prezentować się z gałązką jemioły wczepioną dekoracyjnie we włosy, a broda Mikołaja może dodatkowo potęgować ekspresję pogardy do świata. I szybko obrazuje swoje przekonania:

embed

*** A skoro już głos zabrał jeden z Wicekrólów Biczfejsa, głos musi zabrać i kolejny z nich. Chicharito zaś z kolei wydaje się mieć zgoła odmienne zdanie na ten temat, a przynajmniej tak wnioskujemy z fali podwójnych zmarszczek, które pojawiły się na jego czole oraz ust zaciśniętych w linijkę. Czytamy z mowy jego mięśni twarzy, które z dźwięczącym protekcjonalnym tonem mówią "Że co proszę?", a odganiająca z poirytowaniem tak śmieszny pomysł ręka mówi jeszcze więcej.

embed

*** Wiecie, co było 27 grudnia 2011 roku? Był wtorek, ale nie tylko. Były też dwudzieste pierwsze urodziny Aaron Ramseya. Był też mecz Arsenalu z Wolverhampton. I jeśli myślicie, że Aaron dostał ładny prezent od kolegów to jesteście w błędzie. Arsenal zremisował, Aaron nie wyszedł w pierwszym składzie, a w 20 minutach podczas których był na boisku, niewiele zdziałał. Kamera specjalnie nie zajmowała się jego twarzą po meczu, ale mamy nieodparte wrażenie, że wyglądała ona podobnie jak tutaj....

embed

*** Czymże jest jednak jeden zremisowany mecz w dniu urodzin przy takiej tragedii ludzkości jak jeden namolny reporter, który nie da Ci spokojnie po meczu zejść do szatni na prysznic, a podtyka Ci bezczelnie mikrofon pod noc i zadaje jakieś pytanie bez ładu i składu? Niczym, dziewczęta, niczym. Mesuciątko nam to dobitnie udowadnia.

embed

Nie wiemy dokładnie na kiedy datuje się powstanie tego gifa, alepatrzymy ułożenie rąk Mesuta i wydaje nam się, że to może być już po transferze do Realu. Ewidentnie widać tu rękę profesora Xabiego.

*** Tak też z tematu Mesuciatka, przez temat Realu, przechodzimy do tematu jego kapitana. Iker bowiem pod tym całym płaszczykiem całusów przed kamerami, słitaśnymi fociami i nieporadnością językową na fb kryje swoje drugie "ja", które zakłada ręce na piersi i patrzy wyzywająco w obiektyw aparatu, a usta już otwierają się, by wyrazić jego całe oburzenie w jednym, soczystym.."WTF??!!!"

embed

Chociaż biczfejs pana w garniturze na drugim planie trochę tego Ikerowego przyćmiewa.

*** Pamiętacie jak przed paroma tygodniami snułyśmy mrożące krew w żyłach teorie o ciemnych mocach tkwiących w okolicach ławki rezerwowych Arsenalu powodujących automatyczne pojawienie się rasowego biczfejsa na twarzach na niej siedzących? Cóż, kiedy było ich dwóch można było mówić o zbiegu okoliczności i tą teorię obalać, ale kiedy jest ich czterech? To już nic nie dzieje się bez przyczyny.

embed

Biczfejs na twarzy Wojtusia też nie dzieje się bez przyczyny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.