Justin Bieber odwiedził Chelsea

Nando może czuć się zagrożony.

No dobrze, może trochę przesadziłyśmy, no ale Justin pokazał umiejętności, o jakie byśmy go nie posądzały. W ogóle Bieber to taki gość z innego uniwersum, o którym oczywiście słyszałyśmy (bo kto nie słyszał o gościu, którego teledysk jest najczęściej oglądanym filmem na youtubie), ale wydawał nam się nieco nierealny. No bo że gdzieś tam za wielką wodą wielki szał, Justin Bieber, "Baby" i że to jednak nie śpiewa dziewczyna... NO może jesteśmy ciut za stare. A tu proszę, taki wspaniały gość odwiedziły stadion Chelsea i jeszcze do tego spotkał się z dwiema wielkimi gwiazdami drużyny.

No więc jak ten cały Bieber w stroju Chelsea zaczął sobie żonglować z Nando i Frankiem Lampardem, to naprawdę byłyśmy zdziwione, w zasadzie chłopak mógłby równie dobrze udawać członka akademii piłkarskiej The Blues. Brawo baby, baby, baby oh .

No ale Frank i Fernando też nas nieco zaskoczyli (i chyba wystawili się na "niepochlebne" komentarze fanów West Hamu). Wyobrażacie sobie, że w szatni Chelsea przed meczem panowie stają w kółeczku, obejmują się, puszczają sobie Biebera i kołyszą w rytm melodii, a później wychodzą na boisko nabuzowani jak młode dziki (w żołędziach). No my sobie nie wyobrażamy, ale Justin uroczo się zaczerwienił, gdy puścili mu jego piosenkę. A swoją drogą, teraz już na poważnie, nie sądzicie, że Nando ma coś z Biebera? Albo raczej Bieber z Nando :p

A tak w ogóle, to podoba wam się Justin Bieber?

queenerica

PS A ja (rybka) to naprawdę jestem jakaś inna, bo jedyne moje skojarzenie z biberem to dwóch sympatycznych panów z przedwojennej komedii "Piętro wyżej":

(Ale aż tak stara nie jestem, serio, och, bejbe, bejbe...)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.