Dwóch małych Japończyków, czyli raport z powrotu siatkarzy

To co najważniejsze, i to co na gorąco zrelacjonowała Wam  już wczoraj świetnie spisująca się w roli Houston queenerica, ale ja, wciąż nie mogąc ochłonąć, muszę Wam jeszcze opowiedzieć jak to było, i jak pokochałam polskich siatkarzy.

Na początek kompromitujące i kontrowersyjne wyznanie: siatkówka to nie mój sport. Zaślubionam nodze na dobre i złe, na błotniste wyboje Ekstraklasy i zielone trawy Premier League, a każdy inny sport jest tylko "każdym innym sportem". Oczywiście kibicuję naszym, oczywiście zrywam się o świcie by robić relację i wzdycham do ud Michała Winiarskiego, ale bez przesady, z naciskiem na "bez przesady właśnie".

Kiedy jednak okazało się, że Sport.pl nie ma kogo wysłać na Okęcie, po chwili wahania pomalowałam szybko paznokcie i pojechałam. Niekoniecznie dla siatkarzy, ale dla Was - pomyślałam, że jeśli nie pozdrowią Was za całe to nocne wstawanie i kibicowanie to ja się tak nie bawię.

Najpierw było strasznie dużo czekania, potem strasznie dużo pisków, a potem histeryczny wrzask zwiastujący, że oto wyszli. Strasznie wysocy - wiem, to głupie, wszyscy wiemy, że są wysocy, ale... noooo beeeez kitu, są strasznie wysocy. Kurek wyszedł i powitał wszystkich biczfejsem, potem było jakieś straszne zamieszanie z autografami, a potem już konferencja prasowa.

I wtedy właśnie okazało się, że AA z bliska jest niesamowicie hot, hot, hot, i wszyscy wiemy, że ruby blue niby puszcza oczko, niby otwiera cudzysłów, niby się kryguje, ale tu nie ma nic do ironizowania - pan AA z bliska sprawia, że miękną kolana.

Okazało się też, że Winiar naprawdę jest niesamowicie nieśmiały i cały czas wbija swoje piękne oczy w ziemie, wypowiadanie się do kamery sprawia mu niemalże ból i najchętniej czmychnąłby z sali konferencyjnej gdzieś bocznymi drzwiami. Za to Cichy Pit wcale nie jest już Cichy - rozkręcił się i to jak... Ale wcześniej (wiem, mylę chronologie) strasznie urocze było, jak opowiadając o "incydencie" z Włochami Zibi posłał wyrazy uznania w stronę "klubowego kolegi" Kruszynki, który to z kolei w drucianych okularach po raz kolejny udowodnił, że okulary dają +10 do wszystkiego. Wszyscy obecni na konferencji wpadli oczywiście na genialny pomysł, żeby zapytać o " wulgarny rap w szatni ", ale Zibi okazał się mistrzem dyplomacji i nic konkretnego nam nie zdradził.

Z kolei Marcin Możdżonek mówiący o organizacji turnieju nieuchronnie skojarzył mi się z tą sceną z "Misia", w której panie recytują do szafy, że "warunki na zgrupowaniu miałyśmy bardzo dobre"...

...ale absolutnie najsłodszy moment wieczoru nastąpił, kiedy poproszono siatkarzy o zdjęcie grupowe i Bartosz Kurek zaczął bawić się uszami Cichego Pita... A Cichy Pit mruknął "bez takich"... I wtedy chyba zrozumiałam, o co Wam chodzi z tą całą siatkówkową miłością...

No a potem kazali mi chodzić po sali i podtykać mikrofon każdemu, kto się nawinął, więc chodziłam, i podtykałam i na własne oczy obserwowałam speszenie Winiara, porażającą gorącość AA i hmmm... "Całą Zibiowatość"... I wtedy podeszliśmy do Bartmana... i nie wiem skąd mi przyszły do głowy takie głupie pytania...

Ale ja naprawdę chciałabym wiedzieć co było w maskotce, która tak mnie przerażała ...

PS. Wiecie, że Zibi patrzył się tak w bok kamery dlatego, że patrzył się w moje oczy...

PS2. W moje = w Wasze...

PS3. Nazwa serwisu zobowiązuje - na koniec bardzo ładne, ale strasznie niedobre ciastko ukradzione przez kamerzystę nie wiem skąd:

Sprawdź co ruby zapamięta z siatkarskiego Pucharu Świata >>

PSYCHOTEST: którym siatkarskim ekspertem Polsatu jesteś? >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.