Nie, serio. Było miło, to były cudowne trzy lata, ale przyszedł Jose, zrobił sobie zdjęcie z wielkim pluszowym Puyolem i wielkim pluszowym, eeee... no właśnie, kim?, i unicestwił. Unicestwił nasz aparat epistemiczny, unicestwił nasze i tak wątłe zdolności werbalne, unicestwił zasadność wszelkich poprzednich apokaliptycznych i ultymatywnych tytułów, i w ogóle rozbroił. To koniec, koniec, koniec.