Biczfejs na środę

Tradycyjna porcja efektownie wyrażonego gniewu jak na środę przystało.

1.) Na uroczysty początek...

Król i jego najlepszy przyjaciel biczfejs chcą powiedzieć Wam "cześć!"

embed

Cześć Królu, Cześć królewski biczfejsie.

Porządek świata został utrzymany, zanotowałyśmy. Możemy przejść do mnie oficjalnej części?

2.) Mesut pyta się co u Was słychać, dziewczęta.

Chyba już nigdy nie uda nam się zaszufladkować nam Mesuciątka. Kiedy już myślimy, że przeszedł metamorfozę w pewnego siebie wicekróla biczfejsów, on wyjeżdża nam z apogeum speszenia . Kiedy już myślimy, że ów biczfejs to jednorazowy wybryk, a speszenia to jedyny prawdziwy i właściwy stan jego duszy, on strzela kolejnego. Więc chyba już sobie damy z tym spokój i zwyczajnie przejdziemy do zachwycania się jego kunsztem. Kunsztem widocznym na poniższym zdjęciu tak wyraźnie jak nigdy...

embed

A nic, nic Mesut. Tak sobie tylko podziwiamy twoją kurteczkę.

3.) Sernando + Iker = biczfejs

Jeśli wiernie śledzicie naszego czwartkowe "Z archiwum H" , to pewnie wiecie, że Sergio bardzo bardzo lubi Fernando. I Fernando bardzo bardzo lubi Sergio. I wszystko byłoby pięknie, oni żyliby długo i szczęśliwie, gdyby nie...Iker. Wtrąca się, zdradza, manipuluje, próbując rozdzielić nasze dwa gołąbeczki. I zazwyczaj mamy ochotę pogonić niegodziwego Ikera mopem z okrzykiem "wracaj do swojej Sary!", ale dziś jest inaczej. Musimy poświęcić się dla sztuki, zapomnieć o osobistych urazach, bo jeśli to wszystko powoduje wystąpienie tak bezczelnie rasowego biczfejsa na twarz Fernando...

embed

....to my chcemy więcej, częściej i dłużej. (Iker skontaktujemy się z tobą telefonicznie w tej sprawie)

4.) Magiczna ławka rezerwowych.

Wiecie jak jest jedno z naszych 454586 marzeń? Odwiedzić Emirates Stadium. Ale nie, nie po to, żeby ucałować murawę, po której stąpa Jack W., albo przynajmniej nie tylko po to. W najskrytszych zakamarkach duszy marzy nam się....usiąść na tamtejszej ławce rezerwowych i strzelić porządnego, klasycznego biczfejsa z prawdziwego zdarzenia. C'mon dziewczęta, nie wiemy z czego robią te fotele, jaki jest skład powietrze wokół nich, ale...one po prostu muszą mieć jakieś magicznego właściwości. Ilekroć piszemy o grupowym biczfejsie w wykonaniu chłopców z Arsenalu jest to biczfejs wykonywany na ławce rezerwowych właśnie. I my, wiemy, że to nie jest przypadek. Ani zbieżność miejsca i osób.

Skąd takie refleksje w środowe popołudnie? Aaron i Robin jakoś dziwnie nas zainspirowali.

embed

Kto by pomyślał, że kiwanie głową może aż tak mrozić krew w żyłach?

5.) "halo! tutaj jestem Ciachoredaktorki!"

Wiecznie pomijany i tradycyjnie już uciśniony przez nas Hiszpan, David Silva chyba ma już dość tego stanu rzeczy, dając nam wyraźne znaki,które odczytujemy jako "halo! tutaj jestem Ciachoredaktorki!". Bynajmniej jednak nie mamy na myśli jego regularnego wpisywania się na listę strzelców La Furia Roja, bo to jest rubryka "Biczfejs na środę" i możemy mieć na myśli tylko jedno - powiew grozy zmarszczonego czoła i pogardę współpracującą z grymasem ust.

embed

ho, ho, a zawsze wyglądał tak niewinnie, jakby muchy nie skrzywdził. Dobre sobie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.