Ach, nie ma jak to dźwięk łamanych serc o poranku ...

Dzięki Czesiu, podziękuj też Danielli - nie wiemy jak bez Was udałoby nam się to zrobić.

Gdyby nie to, że już od dawna wierzymy w "karmę", to właśnie w tej chwili zaczęłybyśmy w nią wierzyć. Narzekałyśmy na Czesiową fryzurę, lamentowałyśmy nad estetyką sterczących kosmyków, ja (Marina) przewodniczyłam całej krucjacie z nieskrępowanym wyśmiewaniem image'u a la "Cast Away poza Światem" i męczyłyśmy biednego Czesia przy każdej możliwej okazji i przy braku okazji.

No i się doigrałyśmy. Starym, wszystkim znanym zwyczajem dostałyśmy za swoje. Bo zamiast cieszyć się, że ów zdjęcia z ohydnym strąkami są jednocześnie zdjęciami "z ohydnymi strąkami, ale bez WAG u boku", że fotki "bawię się swoim gniazdem na głowie" były tak naprawdę fotkami "bawię się swoim gniazdem na głowie ,ale przynajmniej nie całuje żadnej WAG", przejmowałyśmy się jakimiś fryzjerskimi drobiazgami. Marnowałyśmy chwile błogiej nieświadomości i nie doceniałyśmy mądrości powiedzenia "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal", aż... przyszedł dzisiejszy poranek, przyszedł mail od Natalii i stara dobra karma kopnęła nas tam, gdzie o kopnięcie się od samego początku prosiłyśmy.

A wyglądało to tak:

embed
embed
embed
embed

Słyszycie to? Ten przerażający dźwięk wywołujący gęsią skórkę? O to właśnie chodziło nam w tytule.

Koszmar minionego lata w osobie Danielli Semaan powrócił w wielkim stylu. Z jednej strony cieszymy się, że nie ma na sobie żółtego stroju kąpielowego, z drugiej torebkę Luisa Vuittona znowu nie tak łatwo wyśmiać. Z trzeciej wciąż jest trzydziestoparoletnią rozwódkę, która w swojej aparycyjnej dojrzałości tak pasuje do czesiowej bluzy z kapturem jak...jak...po prostu nie pasują. Z czwartej, niby powinnyśmy pocieszać się pełnym żółci "za piękna to ona nie jest", ale przecież skoro nie jest, to by oznaczało, że Fabregas musi być nią naprawdę zauroczony. Z szóstej może i miałyśmy czas na pogodzenia się z jej obecnością od czasów letnich fotek i późniejszych deklaracji na facebooku, ale z siódmej same dobrze wiecie jak daleka jest droga od "wiedzieć" i "widzieć". Jak stąd do Barcelony razy 347.

Z pięćdziesiątej-ósmej: tęsknimy za Carlą. Gdzie jesteś kochana? Kiedy wrócisz? I dlaczego tak późno?

Wybaczcie dziewczęta ten pełen żółci słowotok, ale jest poniedziałkowy poranek, Cesc całuje się z jakąś starszą panią na parkingu i jeszcze te włosy, te nieszczęsne włosy .akurat w tej koszmarnej chwili...wyglądają tak dobrze jak nigdy. Aghrt fs fd!!!

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.