Bo nie ma to jak poranek z bramką Lewego

No dobra, my mamy dosyć szeroką definicję poranka... Ale poranek musi się trochę przesunąć skoro Lewy znowu strzela bramkę dla Borussii (tym razem w Pucharze Niemiec) i jest co świętować...

Po miażdżącym zwycięstwie nad FC Koln w minionej kolejce Bundesligi (5:0, dwie bramki Lewego), przyszedł czas na potyczki pucharowe. W walce o trofeum, które w zeszłym sezonie tak pięknie prezentowało się w rękach Manuela Neuera Borussia zmierzyła się z drugoligowym Dynamo Dresden. To opierało jej się dzielnie przez całe pół godziny, do póki oporu nie skruszył piękny, wysoki wyskok Lewandowskiego i jego bramka głową. Później rezultat podwyższył domniemany bromans Lewego - Mario Goetze, nie możemy więc nie być nie ukontentowane.

I jeszcze Mitchell Langerak tak ładnie się prezentował:

embed

A złe włosy Hummelsa aż tak bardzo nie rzucały się w oczy. A nawet jeśli, to Robert pozwolił o nich zapomnieć.

embed
Więcej o:
Copyright © Agora SA