Weekend cudów i dramatów

To co się działo w ten weekend można opisywać wieloma mniej lub bardziej wyświechtanymi przysłowiami, cytatami, związkami frazeologicznymi jak na przykład: "Bóg cudowny, a fortuna zmienna", albo "chichot historii", albo "ironia losu", albo "dzisiaj nie ma słabych drużyn", albo "piłka jest okrągła", albo "do you know what nemezis means?" albo "nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy", albo "bo z nas Fortuna w żywe oczy szydzi/to da, to weźmie, jako się jej widzi". Można też trzema literkami: "W.T.F."

Kto pamięta kiedy ostatnim razem tak zawodzili faworyci? Kto pamięta, kiedy był taki wysyp czerwonych kartek odwracających losy meczów? Kto pamięta kiedy bramkarz wyjmował takie rzeczy jak Javi Varas w meczu Sevilli z Barceloną? Kiedy ostatnim razem Manchester dostał sześć bramek u siebie? (tu od razu odpowiedź: nikt nie pamięta, nikt pamiętać nie może i oby wszyscy jak najszybciej zapomnieli)

Oczywiście pewne rzeczy szły tez zgodnie z kosmicznym porządkiem: Borussia wygrała a Lewy strzelił gola, Real pokonał Malagę a hat-tricka zdobył Cristiano Ronaldo, wygrały Legia i Wisła, a także Arsenal i Inter, ale poza tym bardzo wiele rzeczy poszło zupełnie nie tak. Dla nas raczej źle, choć zdania mogą być podzielone.

Epidemia czerwonych kartek

Nie wiemy co wstąpiło w chłopaków w ten weekend ale czerwień był bardzo modnym kolorem wśród sędziów, kolorem, który "ustawiał"  przebieg spotkań i wywracał je do góry nogami.

Zaczęło się od kartki dla Injaca w meczu Lechii z Lechem. To jeszcze nie była taka kartka, która odmieniłaby losy wszechświata, była jednak złowieszczą zapowiedzią niedzielnej tendencji. Mecz Lechii z Lechem, w którym obie strony miały swoje sytuacje był już prawie rozstrzygnięty kiedy Injac obejrzał drugi żółty kartonik i rozpoczął festiwal czerwieni.

Dwie czerwone kartki w niesamowitym meczu Barcelony z Sevillą (o którym poniżej), pomimo których (Sevilla kończyła w dziewiatkę) Barca i tak wygrać z Sevillą nie mogła.

W niedzielę było już tylko gorzej. Kartka dla Johny'ego Evansa, po której stało się to, co się stało, a o czym naprawdę nie potrafię napisać nie zalewając klawiatury i redakcji łzami smutku, wściekłości i rozgoryczenia...

...kartka dla Jose Bosingwy i dla Drogby! Drogby, która kosztowała Chelsea, murowanych faworytów, trzy punkty w meczu z Queens Park Rangers, dwie kartki w meczu Bayernu Monachium z Hanoverem, które przerwały monachijczykom passę nieprzegranych spotkań:

embed

Kartka dla Pawła Golańskiego, która wprawdzie losów meczu nie odwróciła, a je przypieczętowała (Wisła wygrywała już wtedy 2:1) jednak wpisała się w ogólną tendencję.

Jeśli dziś niedziela to faworyci nie wygrywają

Trend zapoczątkowany przez Barcelonę w sobotę wieczorem, podczas meczu z Sevillą, którego Barca nie wygrała równie widowiskowo, zdumiewająco i w zapierającym dech w piersiach stylu jak zazwyczaj wygrywa. Ale matko kochana, na sandały Messiego, co wyprawiał bramkarz Sevilli Javi Varas! Sorry Wojtusiu, wybacz Arturze, ale queenerica powiedziała po meczu, a reszcie redakcji cięzko z tym polemizować, że  był to najlepszy występ bramkarza jaki widziałyśmy w życiu. On wyjmował wszystko, wszystko! Strzały z bliska i strzały z daleka, sytuacje sam na sam i rzut karny wykonywany przez Messiego!

Barça 0 Sevilla 0 przez jordixana

Niesamowite.

Niedziela przyniosła dalszy ciąg serialu pt. "Nieprawdopodobne wyniki". O meczu Man united z Man City pisać nie będziemy, bo nie potrafimy bez łez, trzeba jednak powiedzieć, że choć spodziewałyśmy się porażki, i wielu bramek, to jednak czegoś takiego się nie spodziewałyśmy.

footyroom.com przez footyroom

Nie spodziewałyśmy się też, że Chelsea polegnie w meczu z QPR (mecz ustawiła kartka dla Drogby)...

Queens Park Rangers v Chelsea przez zubotish

...że przegra Bayern...

że Valencia zremisuje z Athletikiem Bilbao, a Atletico Madryt z Mallorcą. Cofając się do soboty - byłyśmy w szoku, że Liverpool nie mógł wygrać z Norwich...

Liverpool v Norwich City przez diinobet

...a Juventus z Genoą. Ale przynajmniej było dużo bramek, w tym dwie autorstwa bardzo ciachowego strzelca Alessandro Matriego:

embed

Ufff, dobrze, że chociaż Lewy i Borussia....

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.