Kiedy oglądało się na tych mistrzostwach w akcji Włochów i Serbów, w starciu tych dwóch ekip można było spodziewać się rzezy wielkich. I tak się stało. W spotkaniu finałowym było wszystko, było wielka gra, wielkie emocje, nagłe zwroty akcji, wyprawy i powroty z dalekich podróży i, oh dear, był Ivan Miljković.
Więcej na razie nie napiszemy, bo zaraz nam się tu dekoracja zacznie. Po niej, albo w trakcie możecie nam powiedzieć jak podoba Wam wynik 3:1 dla Serbów w finale. I czy można być bardziej seksownym od Ivana Millijkovica.