Bo nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że wracamy do pracy. Oksana zaplanowała mi wakacje w stylu Hemingwaya i nie mówcie jej, ale wynudziłem się jak mops.
Witalij Pietrow internet
Próbowałem łapać ryby gołymi rękami, zrobić szalik z wodorostów (dla Alonso), a na końcu zacząłem zaczepiać Nicka na Facebooku. (Niestety okazało się, że to konto fikcyjne i teraz mam w skrzynce 68 wiadomości nieodebranych od jakiejś kobiety z Azji).
Ale dobra dziewczęta, nie żartujemy, sprawy są poważne. Co tu się u nas działo! W ogóle spać nie mogłem bo cały czas wnosili i wynosili to piętrowe łóżko, a ja pół tynku zdrapałem ze ściany powieszając i ściągając na zmianę transparent "Witaj Bruno!", "Witaj (z powrotem) Nick!". No i w końcu wprowadził się Bruno. Ale nie wiadomo na ile, coś słyszałem o dwóch wyścigach i że potem ten cały Rudy Romek ma przyjść. Nick tymczasem pożyczył ode mnie lornetkę i rozbił sobie namiot za garażem. Jeden wielki harmider.
No i tak jestem słuchajcie całą tą sytuacją zaabsorbowany, że nawet nie bardzo miałem kiedy sprawdzić co słychać u innych. No ale chodźmy. W Red Bullu po staremu. Sebastian oblicza wzór na przyblokowanie Marka Webbera na starcie:
REUTERS/STRINGER/BELGIUM
Podczas gdy on po mistrzowsku udaje, że barierka wcale nie wrzyna mu się w wątrobę, a to zdjęcie i tak wyjdzie idiotycznie.
Do McLarena nawet mi się nie chce zachodzić, bo tam wszędzie ta cała Jessy co się za dużo filmów o Bondzie naoglądała. Już nawet Jenson ma jej dość.
Co tam jeszcze? Spróbujmy wejść do Ferrari...
AP/Yves Logghe
No okej, okej. (A ja mu chciałem szalik zrobić).
Dobra dziewczęta, będę się już powoli żegnał. Dziwicie się, że nie spieszę się na stołówkę, co? Ha. Kiedy Alonso mnie nie wpuścił, wszedłem sobie tylnym wejściem i powiem Wam tylko tyle, że już nie muszę martwić się o obiad.
I nawet na menażkę Nicka krzywo się nie patrzą. To idę, do usłyszenia!
Wasz Wituś