Na dobry początek dnia: przeżyjmy to jeszcze raz

Legia wygrywa ze Spartakiem Moskwa i awansuje do fazy grupowej Ligi Europejskiej. A my mamy takie piękne i rzadkie uczucie, że na naszych oczach tworzy się historia.

Po remisie 2:2 w Warszawie i utracie trzech podstawowych zawodników mało kto dawał warszawskiej drużynie większe szanse w starciu z potężnym, niewiarygodnie bogatym Spartakiem. A już przy stanie 0:2 po dwudziestu minutach rewanżu większość zaczęła sobie przypominać starcie Legii z Valencią (porażka 1:6).

And that's where amazing happens.

Najpierw kontaktowego gola strzelił Kucharczyk, później wyrównanie dał Rybus. A po przerwie, wszyscy wiem co wydarzyło się po przerwie. Mądra i konsekwentna gra Legii i magiczna 90 minuta.

HEEEEEJ LEGIA GOOOL, HEEEEEJ JANUSZ GOOOOL.

To aż dziw bierze, że człowiek o takim nazwisku strzelił dopiero swojego pierwszego gola w Legii (i podobno dopiero czwartego w klubach Ekstraklasy). Grunt to dobry tajming, jakby powiedział Włodek Szaranowicz... Ale wiecie co? Tak naprawdę wciąż nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic mądrego na temat tego meczu, przypominamy sobie tamte emocje i chce nam się płakać z radości i całować Rybusa i krzyczeć "Skorża - polski Mourinho" i robić wiele innych dziwnych rzeczy z wdrapywaniem się na Kolumnę Zygmunta włącznie.

Może bezpieczniej będzie po prostu zobaczyć to jeszcze raz?

Szkoda, że komentarz nie jest tak epicki jak pamiętne ekscytacje Tomka Zimocha. Naszym zdaniem dużo piękniejsza jest wersja rosyjska i reakcja ich komentatora na bramke Gola (3:53).

I wsio ... Ech ten czechowowski smutek, ech rosyjska dusza. No ale, ale. Przegrani się cieszą, zwycięzcy radują. Oto szatnia Legii po meczu (special guest star: klata Ljuboji)

Mało radości? Mało? No to zapraszamy jeszcze na okęcie. Legia wróciła o 2.40, a hala pełna była kibiców.

Trochę szkoda, że Śląskowi nie udało się sprawić porównywalnej sensacji, ale remis z Rapidem na wyjeździe (1:1) to i tak niezły rezultat, zwłaszcza jak na drużynę, która miała nie przejść II rundy.

A dziś o 13:00 losowanie grup Ligi Europejskiej. I choć wczoraj nie obyło się bez niespodzianek - odpadł Celtic i Rangers, Sevilla i, to chyba największa sensacja, AS Roma (no ale Włosi podobno nie lubią grać w tych rozgrywkach) to ilość potencjalnych gwiazd, jakie mogą przyjechać do Polski robi wrażenie. Tottenham, Schalke, Atletico Madryt, Lazio Rzym, Paris Saint Germain...

Chciałybyście Javiera Pastore lub Niko Kranjcara w Warszawie i Krakowie? A jeśli nie, to kogo?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.