Wielkie niespodzianki, obłędni piłkarze, zakasane rękawki i inne uroki meczów reprezentacyjnych

Bo nie tylko Polska wczoraj towarzysko podejmowała zagranicznego rywala i nie tylko Robert Lewandowski wyglądał superhot z herbem narodowym na piersi. Inne nasze ulubione reprezentacje również wybiegły na boiska, by jeżeli nie bić się o wieczne Dobro, Prawdę i Piękno, to chociaż zaliczyć towarzyskie obowiązki, pokazać się na stadionowych salonach, posłać uśmiech numer pięć do kamery i przy okazji nastrzelać trochę goli i narobić niezdrowego zamieszania.

Włochy - Hiszpania 2:1

Zaczynamy więc od pierwszego członu tytułu "wielkie niespodzianki", który jednocześnie był słowem klucz w starciu Hiszpanii z Włochami. Dlaczego? - zapytacie. Ano po pierwsze są tacy dla których wciąż piłkarska emerytura Fabio Cannavaro wprawia w śmiertelne osłupienie każdego ranka (pozdrawiamy Marinę!), tacy którzy ani trochę nie przywykli do ludzkiego odruchu La Roji jakim jest przegrywanie..

i tego, że Włosi wiedzą, że na tablicy możliwy jest inny wynik niż 0:0.

Jeszcze inni za nic w świecie nie spodziewali się, że podchodząc do rzutu karnego Xabi Alonso wcale nie miał założonych rączek na bioderka...

...a Gigi Buffon szalejąc w bramce wciąż potrafi nadać nowe znaczenie słowu "epicki"...

embed

I wszyscy oni wczorajszego wieczora mogli przeżyć dużą niespodziankę. Bardzo, bardzo, bardzo dużą niespodziankę. Całkiem możliwe, że nie wyszli jeszcze z szoku do dzisiaj.

No i możecie mówić, że to tylko mecz towarzyski, że Hiszpania wystąpiła w ciut ciut rezerwowym składzie, ale my, gdybyśmy były Włochami, którzy w karnych przegrali ćwierćfinał Euro 2008 z Hiszpanami, czułybyśmy się tak jakby trochę usatysfakcjonowane.

Niemcy - Brazylia 3:2

Gdybyśmy były zaś Niemcami czułybyśmy się dużo więcej niż usatysfakcjonowane wygrywając z Brazylią po raz pierwszy od osiemnastu lat, wbijając je całe trzy piękne gole po emocjonującym meczu, którego druga połowa z rajdami Lahma, faulami Robinho bombardowaniami pola karnego dośrodkowaniami w wykonaniu obu drużyn wcale, ale to wcale nie wyglądała na drugą połowę meczu towarzyskiego.

A jak już tak koniecznie musiałybyśmy być którymś z Niemców, to najchętniej wcieliłybyśmy się w Andre Schuerrle, bynajmniej nie dlatego, że zdobył zwycięskiego gola, ale dlatego, że wczorajszego wieczora był nieoficjalnie najbardziej zmacanym piłkarzem reprezentacji Niemiec. To reprezentacja Niemiec, kochane

...ewentualnie mogłybyśmy być kimś, kto podczas uroczystego odśpiewywania hymnu przed meczem stał w rzędzie zaraz obok Jogiego i miał tak zapierające dech w piersiach widoki na odlełość kilku centymetrów.

embed

Francja - Chile 1:1

Nasi nie tak znowu starzy przyjaciele z minionego Copa America, piłkarze Chile na murawie stadionu w Montpellier spotkali się z przeżywającą-wieczny-kryzys-Francją. Żeby jednak nikomu nie było przykro, każdy z meczu towarzyskiego wyszedł z uśmiechem na twarzy, obie reprezentacje podzieliły się między sobą dominacją na boisku - pierwsza połowa dla Francji, druga dla Chile, nie zapominając oczywiście o równie sprawiedliwych statystykach - pierwsza bramka Remy'ego dla Francji, druga Cordovy dla Chile.

Tylko w kwestii estetyki modowej dali swoim przyjaciołom z Ameryki Południowej wyraźne fory. Czy ktoś tutaj też uważa, że ze strojami Trójkolorowych jest wyraźnie coś nie tak?

Nie żebyśmy nie lubiły stylu retro, ani nic, ale spójrzcie tylko na te transparentne spodenki w połączeniu z wyblakłym granatem koszulek - 20.45 to zdecydowanie za wcześnie jak na organizowanie piżama party.

Meksyk - USA 1:1

Pamiętacie jeszcze tą frazę w tytule "zakasane rękawki" ? Bo reprezentacje mogą się zmieniać,współrzędne geograficzne też, koszule blednąć, a mankiety strzępić, ale prawdziwa miłość do zakasanych rękawków pozostaje. Nawet jeśli tak jak podczas wczorajszego debiutu naszej starej dobrej miłości, Jurgena Klinsmanna jako selekcjonera kadry narodowej USA wcale nie należą do białej koszuli, ale niebieskiej polówki i wcale nie są zakasane, bo są i bez tego wystarczająco krótkie.

Ale przecież my nie o tym, prawda? Spotkanie mające być rewanżem za czerwcowe lanie Meksyku w finale CONCAF niestety do końca takowym rewanżem nie było. Mimo czarodziejskiej mocy jaką wlał w swoją drużynę Klinsi, jego zawodnicy znowu musieli podporządkować się rywalom na boisku i wymęczyć jedynie honorowego gola na wagę remisu.

Ale co z tego, skoro Klinsi wyglądał tak pięknie?

...bardzo, bardzo pięknie?

embed

marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.