Kuttin: Małysz na olimpijskim podium

Kto zdobędzie olimpijskie złoto w Turynie? Ten, kto najlepiej się przygotuje i będzie miał szczęście. Małysz na podium? Wszyscy o tym śnimy - mówi "Gazecie" trener polskich skoczków Heinz Kuttin.

Michał Szadkowski: Boi się Pan nowego sezonu?

Heinz Kuttin: Jak co roku. Na początku sezonu dyspozycja zawodników dla wszystkich jest zagadką. Nikt nie jest w dobrej, równej formie. Każda drużyna ma ten sam problem. Rok temu w pierwszych zawodach zaprezentowaliśmy się słabo. Jak będzie teraz, nie wiem. Ten sezon będzie jednak inny, zmieniły się przepisy [patrz ramka - red.], poza tym to sezon olimpijski.

Adam Małysz i Marcin Bachleda oddają dalekie skoki. Co ważne - są też bardzo regularni. Regularny jest też Krystian Długopolski, tyle że skacze krócej. Robert Mateja ciągle popełnia błędy w pierwszej fazie lotu. Skacze dobrze, ale nierówno. To dla niego bardzo charakterystyczne...

A Kamil Stoch, który bardzo dobrze zaprezentował się w poprzednim sezonie w Pragelato (siódme miejsce)?

- Po przyjeździe do Finlandii się przeziębił. Z tego powodu cały czas jest zestresowany, na konkursy w Kuusamo chciałby być w jak najlepszej formie. To młody, ambitny zawodnik. Proszę jednak pamiętać - on ma czas, ciągle jeszcze się uczy.

Dopiero czwarte miejsce Małysza w Pucharze Świata i mistrzostwa świata bez medalu. Wie Pan już, jakie błędy popełniliście w ostatnim sezonie?

- Po zwycięstwie w letnim Grand Prix w 2004 roku w Pucharze Świata spodziewaliśmy się więcej. Mieliśmy jednak dużo problemów. Z nartami, kombinezonami, a czasami także z organizatorami. Po zakończeniu sezonu zastanawialiśmy się, co zrobiliśmy dobrze, a co można poprawić. I stworzyliśmy nowy plan. Jak na razie plan się sprawdził. Inaczej pracowaliśmy nad siłą i wytrzymałością. Sezon letni uważam za udany. Zwłaszcza Marcin Bachleda zaprezentował się bardzo dobrze, wygrywając Puchar Kontynentalny.

Jak wygląda plan na najbliższy sezon?

- Zobaczymy, jak zaprezentujemy się w pierwszych konkursach. Pierwszy szczyt formy chcemy osiągnąć na Turniej Czterech Skoczni. Potem ważne zawody mamy praktycznie co tydzień. Mistrzostwa świata w lotach w Kulm, Puchar Świata w Zakopanem, w Willingen, a potem igrzyska w Turynie.

Planuje Pan specjalne przygotowania przed Turynem?

- Na pewno nie pojedziemy na PŚ w Sapporo. We wszystkich innych mamy zamiar wystąpić. Zawody w Japonii odbędą się na tydzień przed zawodami w Zakopanem. Odpuszczenie Sapporo da nam czas na trening przed Zakopanem, a jednocześnie będzie etapem przygotowań do igrzysk. Będziemy chcieli wtedy popracować nad siłą, wytrzymałością i skorygować ewentualne błędy.

Zdaje Pan sobie sprawę, że jeśli Adam Małysz zdobędzie złoty medal w Turynie, Puchar Świata, turniej Czterech Skoczni czy mistrzostwa świata w lotach zejdą na dalszy plan, każda porażka zostanie zapomniana? Byle tylko był złoty medal...

- Wszyscy śnimy o medalu. To jest nasz cel. Medal olimpijski to marzenie każdego sportowca. Wiem, co mówię, sam jestem medalistą. Niestety, nie wszystko da się przewidzieć. Rok temu Adam zaskoczył dopiero podczas konkursów w Zakopanem. Przed nimi skakał nie najlepiej, po nich dobrze. Nie wiadomo, jak będzie w tym roku. Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem.

Polskim kibicom marzy się też medal w turnieju drużynowym...

- O to będzie bardzo ciężko. Rywale są naprawdę silni. Oczywiście nie można wykluczyć podobnego wybuchu formy, jaki mieli Słoweńcy na ostatnich mistrzostwach świata w Oberstdorfie [zdobyli brąz - red.]. Trzeba jednak pamiętać, że Finowie, Norwegowie i Austriacy - oni wszyscy startują z innego pułapu.

Dlaczego?

- Inna jest organizacja, system szkolenia. Wszystko działa w pełni profesjonalnie. W Finlandii czy Austrii nauka skakania zaczyna się od 10-12-letnich dzieci i trwa do 18. roku życia. W Polsce jest inaczej. Ja tego nie zmienię, nie tym się zajmuję. Obserwuję młodych zawodników, wybieram najlepszych, ale nie mam wpływu na ich szkolenie. Wracając do konkursu drużynowego - moja drużyna ciągle się jednak rozwija, niespodzianki nie są więc wykluczone.

Gdyby miał Pan postawić własne pieniądze, kto wygra Turniej Czterech Skoczni?

- Nie wiem. Za wcześnie cokolwiek powiedzieć.

A igrzyska w Turynie?

- Sam jestem ciekaw. Wygra ten, kto najlepiej się przygotuje i będzie miał szczęście.

Szczęście jest aż tak ważne?

- Oczywiście, ale bez przesady. Zwykle jest tak, że szczęście sprzyja tym, którzy są najlepiej przygotowani. Poza tym niektórych rzeczy nie można przewidzieć. Kto przed rozpoczęciem igrzysk w Salt Lake City powiedziałby, że dwa złote medale wywalczy Simon Amman...

Spodziewa się Pan takich niespodzianek i tym razem?

- Na pewno nie są wykluczone. Proszę zwrócić uwagę - na dwóch ostatnich wielkich imprezach medale zdobywali zawodnicy, którzy nie uchodzili za faworytów. O Ammanie już mówiłem. Na średniej skoczni na mistrzostwach świata w Oberstdorfie triumfował Rok Benković.

Może któryś z naszych skoczków dołączy do Adama Małysza i zyska status gwiazdy?

- Moim celem nie jest tworzenie gwiazd. Z gwiazdami jest tak, że rodzą się, świecą rok, a potem spadają, bo konkurencja je dogania. Pracowaliśmy bardzo ciężko, przygotowaliśmy się do sezonu najlepiej, jak mogliśmy. Zobaczymy, jak przełoży się to wyniki.

Kto będzie najgroźniejszym rywalem Adama Małysza?

- Niewiele się zmieniło. Niebezpieczni będą Finowie: Janne Ahonen i Matti Hautamaeki, Austriacy - Andreas Koffler i Thomas Morgenstern, Czech Jakub Janda. Wśród Niemców największym zagrożeniem będzie Michael Uhrmann. Nie widziałem jeszcze, jak skaczą Norwegowie, ale też na pewno będą bardzo groźni.

Co Pan zrobi, jeśli ten sezon będzie mniej udany od poprzedniego?

- Nie myślę o tym.

Według wymogów Międzynarodowej Federacji Narciarskiej ubiór skoczków ma być dostosowany do budowy ciała, dopuszczalny margines - 6 cm. Nowością jest zmniejszenie marginesu do 4 cm w ramionach i nogach. Otwór, przez który wychodzi powietrze - przy szyi i karku - nie może przekraczać 45 cm. Tym samym kombinezon, w jakim Björn Einar Romoeren pobił w Planicy rekord świata (239m) musiał wylądować w szafie.

W klasyfikacji generalnej PŚ 2005/06 Adam Małysz...
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.