Zdzisław Ambroziak: Czapki z głów

Zdzisław Ambroziak: Czapki z głów

Konkurs na średniej skoczni w Lahti miał być testem prawdy. Wszyscy byli zgodni, że podmuch wiatru, czy łut szczęścia, tym razem nie zadecyduje o tytule mistrza świata. Najważniejsza miała być siła odbicia na progu, technika, umiejętność żeglowania w powietrzu. Nawet roztropny i ostrożny w ocenach Apoloniusz Tajner mówił otwarcie, że Małysza trudno będzie w takich warunkach pokonać.

Tymczasem w piątek wieczorem w Lahti był srogi mróz, wiatr wiał z góry do dołu, nawet najlepsi nie mogli przeskoczyć 90. metra. Dla drobniutkiego Polaka takie warunki były dodatkowym wyzwaniem. To nie była pogoda dla Małysza.

I okazało się, tak jak na wielkiej skoczni, jest ich dwóch: Martin i Adam. Tym razem role się odwróciły. Małysz wygrał, potwierdził klasę. Ale do końca zimy będziemy z zapartym tchem śledzili tę wspaniałą rywalizację dwóch godnych siebie rywali.

Teraz ważne jest, by wszyscy dookoła tego sukcesu, zachowali umiar i roztropność Adama Małysza. Premier polskiego rządu w TVP komentuje skoki narciarskie, Poczta Polska wydaje specjalne serie znaczków. Jeżeli niebawem zaczniemy bić pamiątkowe monety, pamiątkowe medale i postawimy Małyszowi pomnik, to nawet ten dzielny mężczyzna z Wisły może tego nie wytrzymać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.