"Mistrzostwo świata na dużej skoczni w Seefeld, brąz na normalnej skoczni na MŚ w Lahti, mnóstwo medali MŚ, a także brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w drużynówce - to zaledwie część osiągnięć Markusa Eisenbichlera. Jest on również rekordzistą Niemiec pod względem najdłuższego lotu na mamucie - 248 metrów w Planicy w 2017 r. Eisenbichler wygrał też trzy konkursy Pucharu Świata w karierze, w tym jeden w Wiśle w sezonie 20/21, gdzie wyprzedził Karla Geigera i Norberta Hubera" - pisał o Eisenbichlerze Aleksander Bernard, dziennikarz Sport.pl.
Markus Eisenbichler w sezonie 2024/2025 zdobył tylko 88 punktów i został sklasyfikowany dopiero na 38. miejscu.
- Dużo o tym myślałem w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Moje przeczucie mówi mi, że to właściwy czas, by odejść. Skoki były moim życiem, ze wzlotami i upadkami czy emocjami, które trudno opisać słowami. Mogłem świętować niesamowite sukcesy, o których mogłem tylko marzyć jako dziecko. Spełniłem swoje marzenie i jestem za to nieskończenie wdzięczny - napisał Niemiec w marcu tego roku w mediach społecznościowych.
Wiadomo już, co Eisenbichler robi po zakończeniu kariery skoczka. Zaczął grać w piłkę nożną w klubie z ligi okręgowej - TSV Siegsdorf.
Zobacz: Sensacyjne wieści ws. trenera Norwegów. Najpierw oszustwo, teraz to
Eisenbichler na co dzień jest też policjantem. - Jestem funkcjonariuszem policji federalnej i jestem z tego bardzo dumny. Jestem wdzięczny, że mogłem przejść to szkolenie. Kiedy zakończę karierę w skokach narciarskich, to będzie moja ścieżka zawodowa - mówił w 2019 roku w wywiadzie dla Frankfurter Allgemeine Zeitung.
W grudniu ubiegłego roku awansował nawet na stanowisko komisarza. Były niemiecki skoczek bierze też udział w biegach dla amatorów.