• Link został skopiowany

"Rewolucja totalna" w skokach narciarskich. Małysz ma dość: Dobra, powiem to

- Dobra, powiem to. Łączą na siłę skoki kobiet i mężczyzn - powiedział Adam Małysz. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" skomentował obecną sytuację skoków narciarskich po skandalu na mistrzostwach świata w Trondheim. - Potrzeba rewolucji - dodał.
NKonferencja w sprawie podpisania umowy COS ze splka Igrzyska Europejskie 2023
Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl

Ku końcowi zbliża się sezon 2024/2025 w skokach narciarskich. Ostatnie tygodnie nie są jednak skupione wokół strefy sportowej i walki o Kryształową Kulę, a wokół skandalu związanego z kombinezonami Norwegów na mistrzostwach świata w Trondheim i dyskusjach nt. przyszłości tej dyscypliny sportu. - Dużo jest tych rzeczy w ostatnim czasie. Skoki nie są takie, jak powinny być i myślę, że w końcu nadszedł czas, żeby się zastanowić, czy to wszystko idzie w dobrą stronę. Ja uważam, że nie - przyznał wprost prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet.

Zobacz wideo Legenda skoków uciekła z Polski. Teraz pracuje... na górze piasku

Adam Małysz chce zmian w skokach narciarskich. "Potrzeba kroku w tył"

W obliczu obecnej sytuacji w skokach narciarski Małysz wprost powiedział, że "potrzeba totalnej rewolucji". -  A może nawet kroku w tył. Czasem to jedyne wyjście, żeby zrobić dwa do przodu. To, co się dzisiaj dzieje, te pomysły... Dobra, powiem to. Łączą na siłę skoki kobiet i mężczyzn. No kurczę, popatrzmy na to wszystko i bądźmy szczerzy. W niedzielę odwołali w końcu konkurs pań, bo już był czas na facetów. Druga rzecz to zaraz znikną dwa najlepsze w ostatnich latach weekendy w PŚ kobiet, czyli konkursy w Zao i Ljubnie, bo faceci na pewno tam nie pojadą. Jest tyle czynników na nie, a oni dalej uparcie idą w jedną stronę i próbują wszystko łączyć - grzmiał prezes PZN.

W kwestii sprzętu Małysz pytał, w którą stronę to wszystko zmierza. Wskazywał, że kontrolerzy nie dadzą radę wszystkiego szybko sprawdzić. - Wymyślają kolejne ograniczenia, a to za każdym razem przynosi taki efekt, że drużyny szukają kolejnych innowacji, żeby być lepszym, bo decydują najmniejsze szczegóły - mówił. Jego zdaniem ograniczenia dotyczące stroju powinni dotyczyć pomiarów kroku i pachy.

- Sprawdźmy krok, żeby tam nie było tej płetwy, zróbmy pomiar rękawa, żeby tam też nie było płetwy i tyle. [...] Dzisiaj doszliśmy do sytuacji, w której wszyscy szukają drobiazgów, które mogą dać 5 czy 10 centymetrów. Gdzie jest jakaś granica? Dzisiaj słyszę, że ktoś szlifował zapięcia, żeby narty bardziej płasko prowadzić w powietrzu - tłumaczył.

Małysz nie wierzy w sprawiedliwe rozliczenie Norwegów? 

Adam Małysz przyznał, że ma obawy dotyczące komisji, która bada sprawę kombinezonów Norwegów na mistrzostwach świata. - Słyszę, że w komisji, która bada sprawę Norwegów, są kontrolerzy FIS. Czyli ci sami, którzy dotąd kontrolowali. Tylko jak to robili, skoro afera wyszła na jaw tylko dzięki filmom? Więcej, to do nich złożyliśmy pierwszy protest o czipy i je odrzucili. Dopiero drugi, o wszywanie sznurków, przyniósł efekt. Potrzeba rewolucji - podkreślił.

Zobacz też: Jest "wniosek" o karę dla Norwegów. Zero litości. "Dla mnie nie istnieją"

- To powinien być bardzo pracowity czas dla FIS. Potrzeba prawdziwych ekspertów, zebrania danych i usprawnienia wszystkiego tak, żeby skokom wracała oglądalność, bo przecież maleje. Afera wpływa na to jeszcze bardziej, ale i bez niej wszystko szło w złą stronę - analizował Małysz. Na koniec wskazał, że rozmowy z Sandro Pertille są jak "mówienie do ściany". - Potrzebujemy zmian, które poprawią wiele rzeczy - podsumował.

Więcej o: