Istne pobojowisko przypomina aktualnie świat skoków narciarskich. Afera z oszustwami sprzętowymi reprezentacji Norwegii zdetonowała istną bombę i stała się wizerunkową tragedią nie tylko dla samych Skandynawów, ale także dla FIS. Światowa federacja nawet z niezbitymi dowodami początkowo odrzucała protesty innych kadr ws. Norwegów. Dopiero przyparta do muru zgodziła się zajrzeć w kombinezony Johanna Andre Forfanga oraz Mariusa Lindvika i potwierdziła, że do oszustwa faktycznie doszło.
Dopiero coś takiego spowodowało, że FIS planuje ogromne zmiany w przepisach. Jak informowała norweska telewizja NRK, a potem potwierdzał dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski, do końca sezonu każdy skoczek będzie miał tylko jeden kombinezon, a wszystkie stroje będą trzymane pod kluczem, wydawane 30 minut przed skokiem i oddawane 30 minut po nim. Coś na wzór parc ferme (parku zamkniętego) w Formule 1.
Jednak czegokolwiek by teraz nie wymyślili, szkody już powstałe są nieodwracalne. Nie tylko na mistrzostwach świata w Trondheim, ale też we wcześniejszej fazie tego sezonu oraz w poprzednich. Skoro bowiem pod nosem FIS działo się coś takiego, to co mogło się dziać już wcześniej? Do jakich nadużyć oraz oszustw mogło dochodzić? Szczególnie że na szokujące wyznanie zdecydowali się byli norwescy skoczkowie Johan Remen Evensen (były rekordzista świata w długości lotu), Daniel Andre Tande (mistrz świata w lotach 2018) i Anders Jacobsen (zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2006/07).
Każdy z nich w rozmowie z telewizją NRK przyznał wprost, że wielokrotnie i z pełną świadomością łamali przepisy, zyskując przewagę. - To ostre słowo. Oszukiwanie. Ale nie mogę powiedzieć z czystą twarzą, że tego nie zrobiłem. Bo jeśli oszukiwanie z definicji oznacza noszenie nieco za dużego kombinezonu, to tak, oszukiwałem - powiedział Jacobsen. - Nigdy nie zostałem zdyskwalifikowany w zawodach, a skakałem w kombinezonach, o których wiedziałem, że są za duże. Więc tak, niestety muszę się z tym zgodzić - dodaje Remen Evensen.
Byli zawodnicy uznali też, że FIS od lat na wiele rzeczy przyzwalał, a niektórych też umyślnie nie kontrolował. Wszystko robiono tak, by biznesowo wyszło jak najlepiej. - Normą w tym sporcie jest to, że jeśli nie zostaniesz złapany, to nie oszukujesz. Jest to problem, który rozprzestrzenił się na cały świat skoków we wszystkich krajach. I to jest coś, czym musimy się zająć - stwierdził Remen Evensen.
- Produkt zarządzany jest w ten sposób od wielu lat. Najlepiej jest, jeśli Norweg wygrywa, gdy loty narciarskie odbywają się w Norwegii, a Austria wygrywa, gdy loty narciarskie odbywają się w Austrii. Zdajemy sobie z tego sprawę. Zamiast tylko kontrolować Norwegię, FIS musi przyjrzeć się sobie i ponownie ocenić sposób zarządzania dyscypliną. Wina leży po ich stronie - powiedział Daniel Andre Tande, który ocenił także, że większość zwycięzców zawodów Pucharu Świata miało na sobie nieprzepisowe stroje.