Polacy skakali w konkursie drużynowym w składzie Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Paweł Wąsek i Dawid Kubacki. Nie byli nawet kandydatami do medalu. Walka o podium rozstrzygała się między Słowenią, Austrią, Norwegią i Niemcami, przez moment liczyła się jeszcze Japonia.
Polska drużyna została postawiona w trudnej sytuacji już w pierwszej kolejce. Aleksander Zniszczoł skoczył tylko 116 metrów. Po jego skoku Polacy byli na ósmym miejscu, za Finami i Amerykanami. Straty nieco zmniejszył Jakub Wolny skokiem na 121 metrów.
Wąsek i Kubacki musieli zaatakować i obaj zrobili to, co do nich należało. Pierwszy skoczył 131 metrów i to od razu dało awans o dwa miejsca. Drugi osiągnął 127,5 metra, powiększając przewagę nad USA do prawie 30 punktów. Znacznie zbliżyliśmy się do Japonii, do której po pierwszej serii traciliśmy 14 punktów. Mogliśmy realnie powalczyć o piąte miejsce.
W finałowej serii poprawili się Zniszczoł (125,5) i Wolny (124), można było zatem myśleć nawet o czwartym miejscu. Tym bardziej że w Karl Geiger zepsuł swój drugi skok (119). Po skoku Wolnego Polska wyprzedziła Japonię. Biało-czerwoni skorzystali na tym, że słabiej skoczył Yukiya Sato (120 m).
Ale marzenia o miejscu tuż za podium wybili z głów Stephan Leyhe i Philipp Raimund. Rozwiali wątpliwości po skokach na odległości 127 i 135,5 metra. Szczególnie Raimund dziś dobrze wyglądał, był wiodącą postacią Niemców. Skok Wąska na 131 metrów nie zrobił na nim żadnego wrażenia.
Zobacz też: Zapytali Żyłę, czy to jego ostatnie MŚ. Ogłosił to tuż przed konkursem
Niestety, w ostatniej kolejce straciliśmy piąte miejsce. Ryoyu Kobayashi skoczył aż 136,5 metra, a Kubacki nie odparł jego ataku, lądując 12 metrów bliżej (124,5 m). Polska finalnie straciła do Japonii 6,8 pkt.
Dzisiaj Słoweńcy skakali jak w transie, szczególnie Domen Prevc (135 i 135,5) i Anże Lanisek (137 i 138). Od drugiej kolejki nie oddali prowadzenia, mimo nacisków Austrii i Norwegii. Te dwa kraje uzupełniły podium, a różnica między nimi wyniosła nieco ponad dwa punkty. Obie reprezentacje straciły do Słowenii po kilkanaście punktów.
Słowenia ponownie została mistrzem świata, obroniła tytuł wywalczony dwa lata temu w Planicy. Polska ukończyła konkurs na szóstym miejscu. Dla Biało-Czerwonych to najgorszy wynik na MŚ od 20 lat. W 2005 r. w Oberstdorfie Polska zajęła szóste miejsce na normalnej skoczni i dziewiąte na dużej.
W piątek i sobotę rywalizacja o indywidualne medale MŚ na dużej skoczni. W piątek będą skakać panie, a w sobotę panowie.
Mistrzostwa świata w Trondheim, konkurs drużynowy na dużej skoczni - wyniki:
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!