Reprezentacja Polski w skokach narciarskich jest w poważnym kryzysie. Niestety nasi weterani - Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła stracili dawny blask i nie mogą odnaleźć formy, którą przed laty zachwycali. Trener Thomas Thurnbichler próbuje wielu rzeczy, by zmienić tę sytuację, ale nic to nie daje, poza wystrzałami Pawła Wąska z obecnego sezonu i Aleksandra Zniszczoła z ubiegłego.
Wiele oczekiwano po przybyciu Alexandra Stoeckla. Przypomnijmy, że w sierpniu ubiegłego roku Polski Związek Narciarski (PZN) oficjalnie poinformował o zatrudnieniu byłego trenera Norwegów, który na koniec swojej przygody z tą reprezentacją, popadł w konflikt z zawodnikami.
"Austriak ma stworzyć długofalową strategię rozwoju dwóch dyscyplin zimowych oraz ma nadzorować system szkolenia w Polsce. Oprócz tego będzie reprezentował PZN w komisjach FIS-u oraz służył wsparciem merytorycznym dla sztabów trenerskich kadr narodowych w skokach i kombinacji" - pisaliśmy na łamach Sport.pl.
Niestety na razie tego rozwoju nie widać, a wyników nie ma. Na początku stycznia dziennikarze TVN zapytali wprost Adama Małysza, czy w ostatnim czasie "szukał w głowie numerów telefonów do innych trenerów". - Mamy dyrektora sportowego Alexa (Stoeckla - przyp. red.), choć on zapowiedział, że nie chce trenować i woli pełnić funkcję wspomagającą - odparł. Ponadto prezes PZN podkreślił, że nie myślał o odsunięciu Thomasa Thurnbichlera od kadry. - Ja przede wszystkim chcę wyjaśnić, w czym jest problem - zaznaczył.
Niestety problemu wciąż nie zdiagnozowano. Nie znalazł go ani Małysz, ani Thurnbichler, ani Stoeckl. Teraz prezes PZN na łamach TVP Sport po raz pierwszy postanowił wyrazić swoje niezadowolenie względem postawy dyrektora skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. - Chcieliśmy, żeby Stoeckl był przywódcą całych skoków. Ale czujemy, że trochę za bardzo stał się teamem. Brakuje trochę dystansu. Widzieliśmy, jak Słoweńcy potrafili walczyć o swoje na lotach i w Willingen po dyskwalifikacji Zajca. A u nas Alexa nie widać, a po to Thomas go chciał, aby walczył o nasz team - oświadczył w programie "Trzecia seria"
Zobacz też: Tak, tak, tak! Maciej Kot przeskoczył skocznię i wygrał konkurs!
- Liczyłem, że więcej uzyskamy od Alexa Stoeckla, ale on tylko uspokaja, chce dawać czas, ale tego czasu nie ma - dodał.
Z drugiej strony Adam Małysz pochwalił Austriaka za spotkanie z trenerami młodzieży. – Pierwszy raz mi się spodobało, że Alex przedstawił swoją analizę naszym szkoleniowcom. Pokazał, żeby nie skupiać się tak na sprzęcie, tylko na dźwigniach. Austriacy doskonale dopracowali pozycję najazdową, są najlepsi – zakończył.