Biało-czerwona flaga ma dwa metry długości i trochę ponad metr wysokości. Paczka znajomych kładzie ją na śniegu. Sprzedawczyni wręcza komuś z tej paczki czarny spray. "Opoczno" – pisze młoda kobieta na białym materiale. A na czerwonym robi serduszka.
Teraz ze śniegu flaga wędruje na dwie białe rurki, które robią za drzewce. Na śniegu zostaje czarna plama, która na pewno nie spodobałaby się ekologom. A czy komuś podoba się ta flaga, z którą kilkuosobowa grupa właśnie dumnie wyruszyła pod Wielką Krokiew?
- Na skokach w Polsce przeszkadza mi jedno - bardzo nie lubię bazgrania po flagach! Uważam, że każda flaga jest czymś nietykalnym i pisanie na niej na przykład "Swarzędz", "Nowy Tomyśl" czy też "Limanowa" jest kompletnie bez sensu – mówił kiedyś w rozmowie ze Sport.pl Robert Makłowicz.
O tym, że flaga jest czymś nietykalnym niedawno przypomnieć postanowiło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Półtora roku temu na Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej (przypada 2 maja) MSWiA wydało miniprzewodnik "Biało-Czerwona", żeby przypomnieć, czego z flagą nie wolno robić. W tym przewodniku jasno podkreślono, że "flaga musi być czysta i mieć czytelne barwy, nie może być pomięta, postrzępiona, ani pomazana". Zapisano też ponad wszelką wątpliwość, że "popularny zwyczaj umieszczania napisów i rysunków przez kibiców jest dopuszczalny wyłącznie na barwach narodowych, nie na fladze".
Miniprzewodnik MSWiA to i tak nic przy tym, co mówi kodeks karny. W artykule 37, paragrafie 1 czytamy: "Kto publicznie znieważa, niszczy, uszkadza lub usuwa godło, sztandar, chorągiew, banderę, flagę lub inny znak państwowy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Podczas Pucharów Świata w skokach w Zakopanem od lat nikt się tym nie przejmuje. I tak naprawdę nikt nie wie, czy właśnie złamał prawo, bo pomazał flagę, czy jednak to nie była flaga (przepisy mówią, że nasza flaga narodowa musi mieć konkretne proporcje – 5:8).
Paczka znajomych z Opoczna zapłaciła za flagę, którą sobie sama pomazała albo za baner, który sobie sam pomazała sto złotych. – Drogo? Ale dostają panowie wszystko – flagę, rurki, napis sobie mogą panowie zrobić, jaki chcą. A jak panowie wolą, to ja napiszę, co tylko sobie panowie życzą – słyszymy od właścicielki tego interesu.
Gdybyśmy już mieli się zdecydować na napis na fladze, to obaj jesteśmy zgodni, że poszlibyśmy do pana ze stoiska kawałek dalej. Na oko 50-letni mężczyzna pracuje jakby był mistrzem kaligrafii. Jeśli masz swoją flagę, to za napis na niej czarnym markerem zapłacisz 10 złotych. Możesz też kupić flagę na miejscu – całkiem sporą już za 25 złotych. – Czy klientów jest dużo? No jak widać – mówi sprzedawca. A widać, że w dwie-trzy minuty zrobił trzy napisy. Przed konkursem na pewno będzie miał pracy jeszcze więcej. Gdy się temu przyglądamy, jest dopiero godzina 12, skoki zaczną się dopiero cztery godziny później.
- A mi się to podoba – mówi nam Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata. – U nas, we Włoszech tego nie ma. W żadnym innym kraju nie widziałem czegoś takiego. To jest wasza, polska, rzecz. Tak pokazujecie dumę i przywiązanie do miejsc w kraju, z których jesteście – tłumaczy.
Może coś w tym jest? Na skoczni już od chwil przed startem serii próbnej znów pojawiło się morze flag z napisami. I ten widok znów wszystkich podzieli. Zwłaszcza że na konkursie będzie ich jeszcze więcej. Pierwsza seria konkursu drużynowego rusza o 16:15. Relacja na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, na platformie Max i w Telewizji Polskiej.