Kamil Stoch zajął 26. miejsce w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Zakopanem. Wcześniej na Wielkiej Krokwi trzykrotny mistrz olimpijski był 47. i 22. w seriach treningowych.
Stoch wie, że jego powrót do Pucharu Świata – a w tym roku jeszcze w tym cyklu nie skakał – na razie nie wygląda imponująco.
- Wiadomo, że chciałbym latać dalej. Ale może nie wyglądało to jakoś rewelacyjnie, natomiast było w miarę solidnie. Wiem, jakie popełniłem błędy. Zacząłem z takiego niższego poziomu, a skończyłem na takim, powiedzmy, dobrym poziomie, bo ten skok w kwalifikacjach ogólnie był dobry, tylko był ze trzy metry za późno [chodzi o wyjście z progu]. Gdybym po prostu dał sobie więcej szans na progu, to myślę, że od razu 10 metrów by się pojawiło dalej w odległości – analizuje utytułowany skoczek.
- Trzeba dalej pracować, walczyć. Mam świadomość, że stać mnie na naprawdę dobre skoki. Nie do końca czuję, że idę w dobrą stronę, ale wierzę w to. Moje skoki na razie tego nie pokazują, jest takie lawirowanie, takie falowanie pomiędzy dobrym skokiem, a trochę słabszym skokiem. Jeszcze nie czuję, żeby to było takie super, żebym siadł na belce i miał pewność, że to dobrze pójdzie. Ale pracuję i wierzę w to głęboko, że takie czucie się pojawi, że pojawi się taka pewność i że w efekcie pojawią się fajne skoki – słyszymy od Stocha.
Zawodnik, który od początku sezonu uzyskuje wyniki absolutnie poniżej swoich oczekiwań, zapewnia, że nie brakuje mu cierpliwości. - W tym okresie, kiedy nie startowałem w Pucharze Świata, w Turnieju Czterech Skoczni, uświadomiłem sobie, że ja po prostu kocham to robić i z wielką radością zawsze wracam na skocznię – mówi. – Nastrój mam jak najbardziej pozytywny. Jestem u siebie, jestem w domu, cieszę się, że tu jestem – dodaje mieszkaniec Zębu, czyli wsi graniczącej z Zakopanem.
W sobotniej drużynówce u siebie Stoch zanotuje powrót do Pucharu Świata po przerwie, która trwała prawie miesiąc (od 22 grudnia, gdy zajął 37. miejsce w Engelbergu do 18 stycznia). Z uwagą, że to jest powrót po długiej przerwie, Stoch się nie zgadza. - Nie no, bez przesady, to nie jest przerwa, która powodowałaby, że zapomniałem, jak się skacze - mówi. - Ale fajnie jest wrócić do rywalizacji, fajnie jest wrócić do tego najwyższego poziomu. Dobrze tu być – kończy.
Sobotni konkurs drużynowy ma się zacząć o godzinie 16.15. Polska wystąpi w składzie: Aleksander Zniszczoł, Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek. Relacja na żywo na Sport.pl