137 metrów, świetne noty od sędziów (56 pkt), kilka punktów rekompensaty (3,2) za wiatr z tyłu i miejsce w ścisłej czołówce – Paweł Wąsek w pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie zrobił coś, na co zupełnie nie liczyliśmy.
Oczywiście dziewiąte miejsce Polaka w połowie konkursu to żaden powód do otwierania szampanów. A zatem dlaczego Thomas Thurnbichler na trenerskiej wieży eksplodował z radości, jakby sam był butelką tego bąbelkowego trunku?
Dlatego że:
Gdy Wąsek ruszał z belki startowej, Thurnbichler wyglądał, jakby myślami był daleko poza skocznią. Może w swoim domu, z dala od tych wszystkich wydarzeń, których nie kontroluje. Choć cały czas powtarza, że wie, co robi i że już za chwileczkę, już za momencik jego zawodnicy odlecą. Kiedy Wąsek w świetnym stylu osiągnął 137 metrów, Thurnbichler wyskoczył z radości w górę, po czym zbił piątkę ze swoim asystentem Maciejem Maciusiakiem.
A Maciusiak widocznie wypuścił z płuc nadmiar wstrzymywanego powietrza. Ulga, uff! - dokładnie tak to wyglądało.
Te sceny pokazały nam, jak wielką ulgę odczuwa sztab, gdy tylko cokolwiek wyjdzie zawodnikom. A wypowiedź Zniszczoła dla Eurosportu dopełnia smutny obraz tak naprawdę niewiary w możliwości ekipy.
Oto bowiem po swoim odpadnięciu, a jeszcze przed skokiem Wąska Zniszczoł stwierdził, że najpewniej w drugiej serii Polska będzie miała tylko jednego skoczka. "Słabo" - oceniał. W tamtym momencie pewny awansu był jedynie Wolny. A Wąsek miał dopiero 42. numer po kwalifikacjach i zdecydowanie nie był faworytem w parze KO z dużo wyżej notowanym Karlem Geigerem.
Udany skok Wąska zaskoczył wszystkich, w tym Wąska – to było widać i słychać. Brawo za to, że w drugim skoku Wąsek pokazał, że to nie był przypadek. Uczciwie trzeba podkreślić, że w pierwszej serii nasz skoczek był jednym z tych, którym wiatr z tyłu nie za bardzo przeszkadzał. W drugiej serii Wąsek miał dużo trudniejsze warunki – dostał 12,2 pkt rekompensaty – a lądował na 130. metrze i obronił miejsce w top 10.
Dziesiąte miejsce Wąska w Oberstdorfie to jego najlepszy wynik w sezonie. Do top 10 nasz 25-latek pukał już w Wiśle, gdzie był dwukrotnie jedenasty, i w Engelbergu, gdzie zajął 11. miejsce w jednym z przedświątecznych konkursów. W Oberstdorfie Wąsek początkowo skakał słabo – w sobotę był 39. i 42. na treningach oraz 42. w kwalifikacjach. Po tych występach nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Świetnie, że w niedzielę przemówił na skoczni.
Wąsek zdecydowanie uratował nam początek 73. Turnieju Czterech Skoczni. A po reakcji Thurnbichlera widać, że jemu uratował coś więcej. Bez udanego występu Wąska nasz austriacki trener zebrałby mnóstwo krytyki. Zasłużonej, bo sezon 2024/2025 trwa już ponad miesiąc, a nasza kadra na razie nie wygląda zdecydowanie lepiej, niż wyglądała rok temu, gdy przeżywała jedną z najgorszych zim w XXI wieku. Thurnbichler cały czas ma do wykonania mnóstwo ciężkiej roboty, żeby odbudować formę polskich skoczków. Ale Wąsek kupił mu trochę więcej czasu i dodał choć trochę wiary, że to nie jest misja niemożliwa.