Stoch opowiedział, z czym zmagał się w Lillehammer. "Beton"

Dla Kamila Stocha weekend w Lillehammer nie był za bardzo udany. Zapunktował tylko w niedzielę, zajmując 28. miejsce w konkursie. Już w sobotę narzekał, że przyleciał do Norwegii dość spięty i odczuwał to podczas swoich skoków. - Czułem się bardzo mocno spięty, nawet do tego stopnia, że po prostu bolały mnie mięśnie - wyjawił w wywiadzie po drugim konkursie PŚ.

Brak awansu do drugiej serii w sobotę, trzy punkty wywalczone w niedzielę - to bilans Kamila Stocha po inauguracyjnych konkursach nowego sezonu Pucharu Świata w norweskim Lillehammer. Trzykrotny mistrz olimpijski czuł napięcie już kilka dni przed zawodami. Z pewnością gdyby nie to, to osiągnąłby lepsze rezultaty.

Zobacz wideo Niezwykłe miejsce w Szwecji. Sprzęt dla skoczków jak z filmów science-fiction

Stoch nie był spięty w drugim konkursie

- Zmagałem się tutaj z napięciem całego ciała i brakowało mi swobody. To był mój główny problem, który uniemożliwiał mi dobre skakanie. Tak naprawdę to napięcie pojawiło się kilka dni przed zawodami i schodziło z każdym dniem. Ten pierwszy skok konkursowy i dla mnie ostatni uważam, że był najlepszy spośród wszystkich, które tutaj oddałem. To jest jakiś plus. Natomiast są jeszcze elementy, które wymagają puszczenia i bycia swobodnym - mówił Stoch w sobotę w rozmowie z Eurosportem. W pierwszym konkursie zajął 35. miejsce.

W niedzielę poszło nieco lepiej - wszedł do drugiej serii, ale nie odegrał w niej znaczącej roli. Był na 28. pozycji. Choć to jest wynik daleki od oczekiwanego, to polski skoczek chce dostrzegać pozytywy. Przede wszystkim było widać więcej luzu w skokach Stocha, zresztą on sam też to odczuwał. Przyznał, że to napięcie zeszło właśnie w niedzielę.

- Czułem się bardzo... Zestresowany to nie jest dobre słowo. Po prostu spięty. Czułem się bardzo mocno spięty, nawet do tego stopnia, że po prostu bolały mnie mięśnie z napięcia takiego wewnętrznego. To nie był taki ból jak po treningu, kiedy czujesz, że zrobiłeś po prostu robotę, tylko czujesz, że po prostu nic nie zrobiłeś, a masz po prostu beton, który cię boli. To dopiero puściło dzisiaj. Z tym przyszło też takie ogólne zmęczenie, ale i tak nie jest źle - powiedział Stoch w rozmowie ze skijumping.pl.

Trzykrotny mistrz olimpijski przekonywał, że będzie robił wszystko, by skakać jeszcze lepiej i wrócić do dawnej formy, a niedzielny konkurs może dać nadzieję.

- Pomijając to wszystko, to z tych skoków dzisiaj można już coś wyciągnąć. Można powiedzieć, że to już były skoki, a nie zjazdy. Zależy mi i zawsze mi będzie zależeć. Taki już jestem. Trenuję po to, żeby być najlepszym, lepszą wersją siebie i postaram się tak dalej robić, żeby być lepszym od siebie - ocenił Stoch.

 

W ten weekend skoczkowie będą rywalizować w dwóch konkursach indywidualnych w fińskim Kuusamo.

Więcej o: