Fani skoków narciarskich w Polsce mają nadzieję, że nadchodzący sezon będzie zdecydowanie lepszy, niż ten, który mieli okazję śledzić przed rokiem. Najlepszym z naszych zawodników był niespodziewanie Aleksander Zniszczoł, który zajął jednak dopiero 19. miejsce w klasyfikacji generalnej. Totalnym rozczarowaniem zakończyły się za to zmagania dla Piotra Żyły (25.), Kamila Stocha (26.) oraz Dawida Kubackiego (28.).
Thomas Thurnbichler ogłosił w czwartek kadrę na premierowy weekend tego sezonu w Lillehammer. W dniach 22-24 listopada na norweskiej skoczni będą mieli okazję zaprezentować się: Dawid Kubacki, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Kamil Stoch i Maciej Kot. Po raz pierwszy od 14 lat zabrakło za to miejsca dla Piotra Żyły. - Dla niego najważniejsze jest teraz, żeby został w domu, spokojnie potrenował i ustabilizował skoki - wyjaśnił austriacki szkoleniowiec.
Biorąc pod uwagę ostatnie już tygodnie przygotowań, kto będzie zatem faworytem zbliżającego się sezonu? Legendarny Martin Schmitt nie wspomniał nawet o Polakach, choć w przeszłości wielokrotnie - nawet kurtuazyjnie - w zapowiedziach przed sezonem komplementował Kamila Stocha czy Piotra Żyłę, choć ci nie mieli najlepszych wyników. - To zawsze jest trudne pytanie. Aktualnie: Norwegowie, którzy zrobili dobre wrażenie podczas Letniego Grand Prix - przyznał w rozmowie dla Skisprung-News.de.
Na tym jednak nie skończył. - Słoweńcy na pewno znów dobrze się pokażą, Timi Zajc skakał tu ostatnio naprawdę solidnie. Stefan Kraft będzie regularnie znajdował się w czołówce, podobnie zresztą jak Ryoyu Kobayashi - oznajmił. Ma również rodaka, któremu mocno kibicuje. - Bardzo wysoko oceniam także Andiego Wellingera, sposób, w jaki pracuje i postawę, którą prezentuje. Oznacza to również, że zachowuje się z niesamowitym spokojem - stwierdził.
Schmitt uważa, że kluczowy będzie początek sezonu. - Decydujące będzie to, kto jak zacznie. To buduje pewność siebie i od początku masz dobre morale - przekazał. Polscy kibice wierzą, że znakomitą formę z Letniego Grand Prix podtrzyma Paweł Wąsek, który zakończył zmagania na szczycie. Spore oczekiwania są również wobec Dawida Kubackiego, który o poprzednim sezonie powinien po prostu zapomnieć.
Mimo że do rozpoczęcia sezonu w Lillehammer pozostało 10 dni, to organizatorzy zawodów mają spory problem. Niedawno pisaliśmy, że na miejscu nie ma śniegu. Norwegowie sztucznie naśnieżają jednak skocznie, a kierownik ds. organizacji Pucharu Świata Mikko Kokslien zapewnia, że prace postępują w dobrym tempie. Musimy zatem wierzyć, że uda się wszystko dopiąć.