W poprzednim sezonie Austriacy byli zdecydowanie najsilniejszą nacją skoków narciarskich. W ich ręce powędrował nie tylko Puchar Narodów, ale i trofeum dla najlepszego zawodnika. Kryształową Kulę zgarnął Stefan Kraft i to z gigantyczną przewagą niespełna 500 punktów nad drugim Ryoyu Kobayashim. W TOP 10 znalazło się jeszcze dwóch zawodników z Austrii. Wśród nich zabrakło Daniela Tschofeniga. 22-latek długo walczył o miejsce w czołówce, ale ostatecznie zajął 11. lokatę. I wiąże ogromne nadzieje z kolejnym sezonem. Pomóc mu w przygotowaniach miał cykl Letniego Grand Prix. Nie wiadomo jednak, czy w ogóle w nim wystąpi.
Tschofenig udzielił wywiadu dla "Krone Zeitung", w którym ujawnił, że zmaga się z dość poważną kontuzją. Doznał jej przed trzema tygodniami w trakcie treningu siłowego w Innsbrucku. - Naderwałem mięsień przywodziciela w lewej nodze - przyznał.
Ten uraz dość mocno wpływa na jego obecną sytuację. Nie może wykonywać wielu elementarnych ćwiczeń. - Choć nadal mogę sporo trenować, to muszę unikać głębokich pozycji, takich jak przysiady. Nie wolno mi też skakać. (...) Wszystko się skomplikowało, ale mam nadzieję, że szybko wrócę do formy - dodawał.
Teraz przed nim intensywna rehabilitacja. Sam skoczek ma świadomość, że najprawdopodobniej opuści pierwsze konkursy Letniego Grand Prix. Najważniejszy wydaje się być jednak Puchar Świata. A do jego rozpoczęcia jeszcze sporo czasu i po kontuzji nie powinno być śladu.
Tschofenig jest jednym z najbardziej utalentowanych austriackich skoczków. Wielu ekspertów upatrywało w nim drugiego Gregora Schlierenzauera czy Thomasa Morgensterna. "Daniel Tschofenig w bardzo krótkim czasie z młodego talentu przeobraził się w zawodnika, który ma wszystko, żeby wejść na sam szczyt" - tak pisał o nim Jakub Balcerski ze Sport.pl. Sam Austriak także powiedział kilka słów dla naszego portalu i ujawnił, jakie ma cele na kolejne lata.
- Jasne, że teraz chcę więcej: zwycięstw, czy medali, ale czołówka jest bardzo szeroka, a nasza drużyna tak silna, że czasem, gdy masz kryzys formy, trudno się w niej utrzymać na dłużej. Musisz skakać równo i na bardzo wysokim poziomie. Jestem jednak pewny, że mnie na to stać - mówił w listopadzie 2023 roku.
Przyznał też, że duży wpływ na jego karierę miał Thomas Thurnbichler, aktualny szkoleniowiec naszej kadry. - Chciał być jakby częścią mnie, nas, zawodników. Trudno opisać, jak pracuje ze skoczkami. Chyba najlepiej będzie, jeśli powiem, że siada obok ciebie i patrzy na wszystko wspólnie, z twojego poziomu. Nigdy z góry - mówił.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!