Gdy polscy skoczkowie notowali katastrofalne wyniki, to w końcu Dawid Kubacki i Kamil Stoch wyszli i wprost skrytykowali metody sztabu Thomasa Thurnbichlera. - Nie kombinujmy, nie rozkładajmy tego na milion części - mówił o przygotowaniach Kubacki. - Trochę się w tym wszystkim pogubiłem - wtórował mu kolega z reprezentacji.
Słowa skoczków zostały odebrane różnie, ale było pewne, że coś musi się zmienić. Zastanawiano się tylko jak bardzo. Ostatecznie za brak zaufania skoczków zapłacił asystent Thurnbichlera, Marc Noelke. Austriak odsunął Niemca od zespołu. - Zdaniem działaczy to Thurnbichler, który jest najbliżej zawodników i widzi, co się dzieje w zespole, musiał zasygnalizować, że potrzeba zmiany i ustalić plan działania ze związkiem. I tak się właśnie stało - pisał Jakub Balcerski ze Sport.pl.
O potrzebie większych, systemowych zmian mówi też Adam Małysz. W rozmowie z TVP Sport przyznał, że przygotowania przed poprzednim sezonem były najpewniej zbyt intensywne.
- Wcielimy w życie plan naprawczy i powinno być tylko lepiej. Już teraz wiemy, że u skoczków przygotowania były najprawdopodobniej zbyt mocne. Wkradło się zmęczenie w trakcie sezonu. Końcówka była bardziej pozytywna. Jeśli dobrze rozplanujemy kolejne miesiące powinny być inne. Lepsze - zapowiedział.
Co czeka polskich skoczków w najbliższej przyszłości? Prezes Polskiego Związku Narciarskiego oczekuje - mimo kiepskiego sezonu - zdecydowanej poprawy. I mówi o medalach mistrzostw świata. - Polacy mają duże ambicje. Za rok czekają nas mistrzostwa świata. Nastawiamy się na medale. Każdy ich chce. Nawet gdy bywały gorsze momenty walczyliśmy o podium najważniejszych imprez - stwierdził Małysz.
A jak PZN pomoże skoczkom w osiągnięciu tych celów? Zapowiedziano m.in. zatrudnienie w sztabie "szefa dyscypliny". Nowy koordynator ma odgrywać znaczącą rolę w procesie zgłoszeń o rozliczeń zawodników. Decyzje w tej kwestii mają zostać podjęte najpóźniej do końca maja. Być może w tej roli zostanie zatrudniony Polak.