• Link został skopiowany

Przewrót w potędze skoków narciarskich. Legenda nie wytrzymała

Od nowego sezonu dojdzie do rewolucji w norweskich skokach. Dyrektorem skoków w tamtejszej federacji nie będzie już Clas Brede Braathen, a trenerem skoczków nie będzie Alexander Stoeckl. Zawodnicy domagali się zmian jeszcze w trakcie sezonu, wysyłając list do władz związku. Teraz do sprawy odnosi się legenda norweskich skoków, która odnosi się m.in. do krytyki, która spada na skoczków za tę decyzję. Naturalnie stoi po stronie zawodników.
Alexander Stoeckl podczas konkursu PŚ w Ruce
Screen Player

Ten sezon Pucharu Świata nie jest udany dla norweskich skoków. W poprzednich rozgrywkach Halvor Egner Granerud wygrał Turniej Czterech Skoczni i Kryształową Kulę. Teraz najlepszym z Norwegów jest Marius Lindvik, który zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale traci ponad tysiąc punktów do prowadzącego Stefana Krafta. "W norweskich skokach kończy się pewna era. Sportowo kryzys kadry jest największy od lat. Teraz Norwegowie są obok Polaków najsłabszą ze światowej czołówki" - pisze Jakub Balcerski, dziennikarz Sport.pl.

Zobacz wideo Małysz w szczerym wyznaniu: Szybko się wzruszam

Od marca 2011 roku trenerem reprezentacji Norwegii jest Alexander Stoeckl, który zastąpił wtedy na tym stanowisku Mikę Kojonkoskiego. Za jego rządów Anders Bardal zdobył Kryształową Kulę i został mistrzem świata na normalnej skoczni, a Granerud wygrał m.in. cykl Willingen Six czy dwie Kryształowe Kule. Teraz wszystko wskazuje na to, że od nowego sezonu Norwegów poprowadzi już nowy trener.

Ma to związek z nieudanymi mistrzostwami świata w lotach w Kulm, z których Norwegowie wrócili bez medalu. Skoczkowie wysłali do tamtejszego Związku Narciarskiego list, w którym domagają się jak najszybszych zmian w sztabie szkoleniowym. Zawodnicy liczyli na to, że do zmian dojdzie jeszcze wiosną, ale najpewniej Stoeckl pozostanie na stanowisku do końca sezonu. "Forfang jest naszym mężem zaufania i wypowiada się w imieniu grupy, stoimy razem z nim" - pisał niedawno na portalu X Halvor Egner Granerud, nawiązując do tego, że to Forfang głównie wypowiada się na ten temat.

Legendarna skoczkini komentuje aferę w norweskich skokach. "Irytujące"

Do sprawy związanej ze Stoecklem postanowiła się odnieść Maren Lundby w rozmowie z telewizją NRK. Była legendarna skoczkini stanęła za zawodnikami. - Zadaniem federacji jest ułatwienie pracy skoczków. Jeżeli oni uważają, że coś jest nie tak, to muszą mieć możliwość powiedzenia tego, co myślą. To jedyny sposób, by pójść naprzód. Irytujące jest obserwować całą nienawiść, jaka spada na skoczków. Niezależnie od tego, czy ktoś zrobił coś złego, to musi być miejsce na wyrażenie swojej opinii i zabranie głosu, jeśli nie jesteś z czegoś zadowolony - powiedziała Lundby, która wahała się, czy zabrać głos w tej sprawie.

- Jeśli w grupie jest niezadowolenie, to trzeba o tym mówić i znaleźć wyjście z tej sytuacji. Więc rozumiem fakt, że skoczkowie to zrobili. To ważne, by wyrzucać te rzeczy z siebie, jeśli masz zamiar dalej skakać. Prawdopodobnie nadszedł czas, długo na to czekaliśmy - dodaje Lundby. Przy okazji odniosła się też do sytuacji wokół Stoeckla i odejścia Clas Brede Braathena z funkcji dyrektora dyscypliny, którą zarządzał od dwudziestu lat.

- Współczuję bardzo Stoecklowi, który twierdzi, że nie był świadomy całej sytuacji. To naprawdę niefortunna sytuacja, że ta sprawa trafiła do mediów. Jestem tym sfrustrowana. Odejście Braathena? To jest niedobra wiadomość dla norweskich skoków, że tak się stało. Wielka szkoda, że teraz to będzie się pojawiać w wiadomościach, gdy w końcu będą dostarczane dobre wyniki na skoczni - podsumowuje była skoczkini narciarska.

Maren Lundby jest bardzo utytułowaną skoczkinią. W trakcie kariery wygrała m.in. trzy Kryształowe Kule, dwukrotnie triumfowała w cyklu Raw Air, a także jest złotą medalistką z Pjongczangu z 2018 roku na normalnej skoczni. Poza tym została mistrzynią świata w Seefeld w 2019 roku na normalnej skoczni, a także dwa lata później w Oberstdorfie na dużym obiekcie. Lundby ogłosiła zakończenie kariery 18 grudnia zeszłego roku w wieku 29 lat. - Tak będzie dla mnie najlepiej - przyznała Norweżka.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: