Po piątkowych lotach w Oberstdorfie Polacy mogą odczuwać spory niedosyt. W treningach na równym i wysokim poziomie prezentował się tylko Aleksander Zniszczoł, ale potem razem z Piotrem Żyłą, którego trener Thomas Thurnbichler dobrał do niego na konkurs duetów, długo walczył o podium. Skończyło się na piątym miejscu i zadowoleniu z własnych skoków oraz wykonanej pracy, ale naprawdę niewiele brakowało do pierwszego tej zimy miejsca w najlepszej trójce konkursu.
Thurnbichler przyszedł do strefy mieszanej z maską na twarzy. Taką samą, jaką dobrze znamy jeszcze z czasów pandemii koronawirusa, gdy w Pucharze Świata był obowiązek pracy na skoczni właśnie w nich. Wtedy wywiady z trenerami, czy zawodnikami w masce to była norma, teraz oznaczało to jedno: że coś jest nie tak ze zdrowiem Thurnbichlera.
Austriak zdejmował maskę na wieży trenerskiej, czy w rozmowie z Eurosportem i TVN-em, ale nam wywiadu udzielał już w niej. - Wczoraj w połowie nocy miałem problemy z brzuchem i się zaczęło. Nie wiem, skąd to złapałem. Słyszałem, że w Polsce taki wirus gdzieś krąży i to dotyka wielu osób. Spałem cały ranek, nie trenowałem z chłopakami, nie byłem też potem na rozgrzewce. Najważniejsze było, żeby móc pracować później nad ich techniką na wieży - tłumaczy szkoleniowiec.
- Maska? Że wracamy do czasów z pandemii? No tak, skądś to znam - śmieje się Thurnbichler. Jego pierwsze zdjęcia, gdy był jeszcze rozważany do roli trenera polskich skoczków były właśnie głównie ujęciami z wieży trenerskiej czy dekoracji po zawodach, gdy był w masce. - A teraz tak naprawdę nie chciałem nikogo zarazić. Już mają ciężkie życie, żeby nie zachorować przy wielu podróżach w tym napiętym kalendarzu startów - dodaje Austriak.
Co dalej z Thurnbichlerem w Oberstdorfie? W końcu większość rywalizacji na mamuciej skoczni imienia Heiniego Klopfera dopiero przed Polakami. - Po przyjeździe do hotelu od razu położę się do łóżka, odpocznę i potem zobaczymy, jak się będę czuł - mówi trener polskiej kadry.
Nie wykluczył jednak, że będzie potrzebował przerwy i w sobotę mógłby np. zostać w hotelu, a na skoczni pracowaliby jego asystenci - Wojciech Topór i Krzysztof Miętus. To oni byli z zawodnikami w Sapporo, gdy Thurnbichler wrócił do Polski i zrobił sobie przerwę od Pucharu Świata. Do Niemiec z kadrą przyleciał także trener bazowy Krzysztof Biegun. - Nie chciałem za bardzo interweniować, bo gdy nie ma cię na miejscu, to nie jest najlepszym pomysłem, więc sporo zostawiałem im w Japonii. Oczywiście, jeśli tylko potrzebowali, dzieliłem się z nimi też swoimi opiniami - mówił nam wcześniej o współpracy z Miętusem i Toporem Thurnbichler.
Sobotnia rywalizacja w Oberstdorfie rozpocznie się o godzinie 14:30 - wtedy zostaną rozegrane kwalifikacje, w których odpadnie jedenastu zawodników. Pozostała czterdziestka, która awansuje do zawodów weźmie udział w pierwszej serii, która została zaplanowana na 16:00. Program na niedzielne loty wygląda tak samo. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.