Halvor Egner Granerud opuścił weekendy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Willingen, Lake Placid i Sapporo. Wróci na loty w Oberstdorfie.
Triumfator cyklu w poprzednim sezonie znalazł się teraz w gronie sześciu powołanych norweskich skoczków na zawody na niemieckiej skoczni mamuciej. Oprócz Graneruda do Oberstdorfu pojadą Marius Lindvik, Johann Andre Forfang, Kristoffer Eriksen Sundal, Robin Pedersen i Sindre Ulven Joergensen. Ostatni dwaj skoczkowie zaczęli więcej znaczyć w kadrze właśnie pod nieobecność Graneruda, punktowali w Lake Placid i Sapporo.
Granerud od początku sezonu nie był w dobrej formie. Zajmował miejsca głównie w drugiej dziesiątce konkursu. Nieco lepiej mu poszło w Engelbergu (czwarty) i Bischofshofen (siódmy). Ale nie wszedł do pierwszej serii w pierwszych dwóch konkursach Turnieju Czterech Skoczni. Na domiar złego został zdyskwalifikowany z konkursu indywidualnego na MŚ w lotach, w rywalizacji drużynowej w ogóle nie wziął udziału.
- Sytuacja jest nie do zniesienia, kiedy będąc obecny na skoczni, muszę oglądać skoki kolegów i rywali obok niej. Nie ma sensu co tydzień walić głową w mur - żalił się Granerud w rozmowie z telewizją NRK.
27-latek wraca po prawie miesiącu do rywalizacji, ale nie wiadomo, w jakiej będzie formie w Oberstdorfie. Do tego przychodzi z powrotem do drużyny, w której atmosfera jest napięta. Skoczkowie zaapelowali do norweskiego związku o jak najszybsze zwolnienie Aleksandra Stoeckla i znalezienie jego następcy. Mają narzekać na jego metody pracy i komunikację. Granerud także stoi w opozycji do trenera.
Obecnie Granerud zajmuje 22. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z dorobkiem 244 punktów. Wyprzedza wszystkich polskich skoczków.