W ostatnich dniach świat skoków narciarskich żyje powrotem do Pucharu Świata Noriakiego Kasaiego. 51-latek ani myśli o zakończeniu kariery i podczas rywalizacji w Sapporo prezentował się naprawdę dobrze. Świetnie skakał na treningach i regularnie wyprzedzał m.in. reprezentantów Polski. Bez większych problemów zakwalifikował się do sobotniego konkursu, a tam napisał historię, przechodząc też do drugiej serii.
W Polsce o legendarnym Japończyku mówiło się też sporo za sprawą Klemensa Murańki. Polak w sobotnim konkursie na skoczni Okurayama zaprezentował się znacznie słabiej od 22 lata starszego Kasaiego (zajął 41. miejsce). W wywiadzie dla Eurosportu, po pytaniu od dziennikarza dotyczącym legendy skoków, stwierdził, że "wyprzedził go dziadek".
Wielu kibicom nie spodobały się słowa Murańki. Nawet jeśli nie miał na myśli niczego złego i było to wyłącznie humorystyczne stwierdzenie, zachował się nie na miejscu względem legendy i starszego kolegi. W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których krytykowano Polaka. Sugerowano, że powinien brać przykład z Kasaiego, który osiąga lepsze wyniki, mimo że sporadycznie startuje w zawodach międzynarodowych.
W niedzielę Klemens Murańka postanowił odpowiedzieć na falę hejtu. Zamieścił na Instagramie wpis, w którym wytłumaczył się z niefortunnych słów. Dodał też wymowne zdjęcie, na którym towarzyszył mu właśnie Noriaki Kasai.
"Nori pozdrawia wszystkich hejterów i mówi, że jest git. Tak naprawdę za kulisami bardzo się lubimy i szanujemy, tylko trzeba znać się na żartach i mieć do siebie dystans. Gratulacje powrotu do Pucharu Świata i kolejnych punktów. Pozwolę sobie zacytować pewną książkę 'Stary człowiek i morze' i może!!!" - napisał.
Reprezentant Polski zażegnał zatem kryzys w najlepszy możliwy sposób. Niestety, podczas niedzielnych zawodów w Sapporo znowu nie poszło mu dobrze. Skoczył tylko 108 metrów i zajął 44. miejsce. Tuż przed nim uplasował się... Kasai, który tym razem też zakończył rywalizację po pierwszej serii i skoku na odległość 107,5 m. Najlepiej z Polaków zaprezentował się Aleksander Zniszczoł, który był czternasty.