Kwalifikacje przed niedzielnym konkursem indywidualnym w Sapporo niespodziewanie wygrał Karl Geiger. Niemiec uzyskał 136 metrów z obniżonej, dwunastej belki i był najlepszy w serii ocenianej w Pucharze Świata pierwszy raz od grudnia zeszłego roku, gdy dwukrotnie zwyciężał w konkursach w Klingenthal. Za nim znalazł się Austriak Jan Hoerl (130 metrów, 12. belka), a trzecie miejsce przypadło Domenowi Prevcowi ze Słowenii (139,5 metra, 17. belka).
Wśród pięciu polskich skoczków, którzy w komplecie awansowali do niedzielnego konkursu, najlepiej spisał się Dawid Kubacki. Oddał taki skok, jaki pamiętamy z jego najlepszej formy w zeszłym sezonie. 136 metrów z 17. belki startowej przy wietrze 0,7 metra na sekundę pod narty wylądowane telemarkiem wynagrodziło polskim kibicom zarwaną noc. Skoczek od razu aż zacisnął pięść na odjeździe, wyraźnie zadowolony ze swojego skoku.
Piąte miejsce w kwalifikacjach, które dzięki temu udało się zająć Kubackiemu to zresztą jego wyrównany najlepszy wynik w tym sezonie w serii ocenianej. Wcześniej piąte miejsce zajął także w kwalifikacjach do pierwszego konkursu w Klingenthal. W konkursie najlepszy rezultat Kubackiego tej zimy przyszedł w sobotę w Sapporo. Zajął ósme miejsce i teraz stanie przed szansą poprawienia swojego wyniku. Ewidentnie widać tu poprawę w jego skokach.
Reszta Polaków spisała się nieco słabiej. Niezły skok na 131,5 metra (17. belka) dał Aleksandrowi Zniszczołowi 20. miejsce. Pozostali zawodnicy kadry Thomasa Thurnbichlera, nieobecnego podczas zawodów w Sapporo, znaleźli się w trzeciej dziesiątce i niżej. 31. był Piotr Żyła (124 metry, 17. belka), 43. Kamil Stoch (115 metrów, 17. belka), a 46. Klemens Murańka (107 metrów, 17. belka).
Bohaterem kolejny raz podczas tego weekendu może się czuć jeden z weteranów i największych legend skoków. Chodzi o 51-letniego Noriakiego Kasaiego. Japończyk wrócił do Pucharu Świata w wielkim stylu - najpierw awansował do sobotniego konkursu, a potem wszedł w nim do drugiej serii i ostatecznie zajął 30. miejsce. W niedzielę skoczek zaczął wszystko mniej efektownie, bo skokiem na zaledwie 100,5 metra (z 17. belki). Uśmiechał się już na belce startowej, ale w powietrzu trafił na trudne warunki, a jego mina sugerowała, że sam skok także nie był idealny.
Nawet taka odległość dała mu jednak awans do konkursu. W niedzielnych kwalifikacjach startowało tylko 57 zawodników, więc odpaść przed pierwszą serią musiało tylko siedmiu. A Kasai, choć skoczył aż 22,5 metra bliżej od punktu K skoczni Okurayama, to i tak znalazł się wśród pięćdziesięciu najlepszych skoczków. I nawet nie był ostatnim, który się zakwalifikował - zajął 49. miejsce, wyprzedzając swojego rodaka, Asahiego Sakano, który skoczył jeszcze trzy metry mniej od niego.
Awans Kasaiego oznacza, że Japończyk śrubuje rekord liczby występów w zawodach Pucharu Świata - niedzielny konkurs w Sapporo będzie już jego 571. w karierze. Do tego jeszcze raz przesunął granicę wieku najstarszego skoczka, który stanął na starcie konkursu PŚ - od dziś to 51 lat, 8 miesięcy i 12 dni.
Konkurs z udziałem Kasaiego i pięciu Polaków w stawce 50 zawodników rozpocznie się o godzinie 3:00 czasu polskiego. Przypomnijmy, że w sobotę zawody na Okurayamie wygrał Stefan Kraft przed Ryoyu Kobayashim i Andreasem Wellingerem.