Polscy skoczkowie już nie po raz pierwszy w tym sezonie zawiedli na całej linii. W styczniu przegrywali, chociażby z 52-letnim Noriakim Kasaim. Tym razem z fatalnej strony zaprezentowali się w konkursie na niemieckiej skoczni w Brotterode.
Konkurencja podczas sobotniego konkursu nie była największa. Na liście startowej znajdowało się 37 nazwisk, ale sklasyfikowano tylko 36 skoczków. Andrzej Stękała został bowiem wycofany z zawodów. W praktyce oznaczało to więc, że do zakwalifikowania się do drugiej serii wystarczy pokonać... sześciu skoczków.
Ta sztuka przerosła jednak Tymoteusza Amilkiewicza, Jakuba Wolnego i Macieja Kota. Zajęli oni kolejno: 32., 33. i 34. miejsce. Ich próby były krótkie i nisko ocenione. Tylko nieco lepiej spisali się Kacper Juroszek i Jan Habdas. Także w tym przypadku trudno jednak mówić o sukcesie. Pierwszy był 25., zaś drugi zajął 28. pozycję.
O skali kompromitacji biało-czerwonych najlepiej świadczy statystyka przedstawiona na portalu X przez Tomasza Golika. - Wśród 6 odpadających było 3 Polaków, a przy większej frekwencji pewnie byłoby 0 punktów... - napisał.
Poprzedni tak słaby występ w Brotterode zanotowali oni w 2012 roku. Wówczas po pierwszej serii z zawodami pożegnali się Stefan Hula (32.), Jan Ziobro (42.), Andrzej Zapotoczny (47.) i i Łukasz Rutkowski (50.). Punktowało dwóch biało-czerwonych. 28. był Jakub Kot, a 30. Dawid Kubacki.
Sobotnie zawody wygrał Paal Haakon Bjoertomt. Dla Norwega to pierwsza wygrana w karierze w Pucharze Kontyntentalnym. Na podium towarzyszyli mu jego rodak Fredrik Villumstad, a także Niemiec Luca Roth. W czołowej dziesiątce znalazły się także nazwiska dobrze znane kibicom Pucharu Świata. Tuż za podium uplasował się Słoweniec Ziga Jelar. 5. był Niemiec Constantin Schmid, zaś 7. lokatę zajął Norweg Robert Johansson.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego najwyżej z Polaków sklasyfikowany jest Maciej Kot. Zajmuje 4. miejsce. Liderem jest Fredrik Villumstad, który wyprzedza Bjoertomta i Austriaka Maximiliana Ortnera.