- Cóż, jeśli będziecie mnie szukać na skoczni, gdy zacznie się sezon zimowy, to mnie tam nie będzie. Będę przez jakiś czas na przerwie w Kanadzie. Życzę wszystkim miłego sezonu, będę oglądał - pisał w listopadzie zeszłego roku Mackenzie Boyd-Clowes, który zdecydował, że nie wystąpi w obecnej edycji Pucharu Świata. 32-latek w ostatnich latach był zdecydowanie najlepszym, a w niektórych sezonach jednym reprezentantem Kanady.
Teraz kraj "liścia klonowego" nie posiada żadnego skoczka na liście obecnego Pucharu Świata. Nieco ponad rok temu karierę zawiesił kolega Boyd-Clowesa z reprezentacji Kanady, czyli Matthew Soukup. Od tamtej pory skoki w tym kraju zaczęły stawać się coraz bardziej niszowym sportem. A przecież nie tak dawno Kanadyjczycy osiągali w tej dyscyplinie spektakularne sukcesy.
Podczas zimowych igrzysk w Pekinie Kanada w składzie ze wspomnianym Mackenzim Boyd-Clowesem i Soukupem zdobywała brązowy medal w konkursie drużyn mieszanych. Co prawda sporo pomogły im dyskwalifikacje innych drużyn. Liczy się jednak medal.
Mackenzie Boyd-Clowes wbił się w świadomość kibiców jako solidny zawodnik PŚ. W najlepszym dla niego sezonie 2020/2021 zdobył 115 punktów, dwukrotnie zajmował miejsce w czołowej dziesiątce poszczególnych zawodników. Jeszcze rok temu - właśnie w Lake Placid - potrafił zająć 13. miejsce. To jednak przeszłość. Podobnie jak uczestnictwo zawodników z Kanady na arenie międzynarodowej. Zarówno na poziomie Pucharu Kontynentalnego, jak i FIS Cup nikt z tego kraju nie zdobył punktu.
Martwić może stan tamtejszych skoczni. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia legendarnych obiektów Whistler Olympic Park, na których w 2010 roku zostały rozegrane zimowe igrzyska.
Wtedy to srebrny medal w Kanadzie wywalczył Adam Małysz, który był gorszy jedynie od Simona Ammanna. Obecnie skocznie w Whistler znajdują się w opłakanym stanie. Widać, że nikt regularnie nie dba o obiekty. "Whistler to obumierający ośrodek po IO2010" - czytamy na profilu inSJders.