Niemieckie zaplecze technologiczne w skokach i dwa instytuty pracujące w Berlinie i Lipsku, wspierające ich kadrę od czternastu lat, opisujemy w innym tekście na Sport.pl. FES i IAT to organizacje, które zrewolucjonizowały podejście Niemców do tego sportu i sposób rozwoju ich skoczków. IAT, czyli Instytut Nauk o Szkoleniu Stosowanym w Lipsku współpracuje jednak nie tylko z Niemieckim Związkiem Narciarskim, ale swoją wiedzą i bazą danych od przygotowań do obecnego sezonu Pucharu Świata zaczął się także dzielić z Międzynarodową Federacją Narciarską (FIS).
Takie postawienie sprawy od razu rodzi pytanie: czy nie powstał konflikt interesów? Czy skoro IAT współpracuje z Niemcami, to przekazując odpowiednie dane FIS, nie ma wpływu na to, jak będą ukształtowane zasady dotyczące sprzętu czy tendencja, w jakiej działacze federacji chcą rozwijać sport?
To mogłoby przecież dawać ogromną przewagę Niemcom. I nie byłoby fair w stosunku do innych kadr. - Ten sam instytut współpracuje z Niemcami, jest ich bliskim partnerem, a potem dzieli się swoją wiedzą z FIS i daje rady federacji, jak powinno się zmienić np. zasady dotyczące sprzętu. I później jest nagła zmiana przepisów. To dość podejrzane, tyle mogę powiedzieć - ocenia trener polskich skoczków, Thomas Thurnbichler.
- Jeśli FIS pracuje z naukowcami, to bardzo dobry krok dla rozwoju skoków narciarskich. Dobrze byłoby jednak, żeby znaleźli sobie instytut, który będzie niezależny, a nie taki, który działa ściśle wraz z jednym ze związków - dodaje Thurnbichler. - Niemieccy trenerzy idą prosto do pracowników instytutów FES i IAT, przybijają im piątki i wszyscy wspólnie cieszą się sukcesami kadry. Nie wiem, czy właściwe jest to, że później ci sami ludzie współpracują z FIS. Nie chcę nikogo obwiniać, ani na siłę krytykować, bo ogółem to właściwy kierunek, ale w tego typu współpracy wszystko powinno być jasne, a partnerzy FIS niezależni - podkreśla Austriak.
- IAT nie jest partnerem FIS - mówi Sport.pl dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile. - Jako pierwszy instytut otworzyli dla nas drzwi, dostarczając własną wiedzę i dane, żeby rozwijać i usprawniać skoki narciarskie. Nasza współpraca rozpoczęła się wiosną 2023 roku, już po dyskusji na temat zmian sprzętowych na sezon 2023/2024. Wszystkie te zmiany zostały przedyskutowane w komitecie FIS ds. sprzętu i zatwierdzone w demokratyczny sposób, czyli głosowaniem. Żaden z zewnętrznych podmiot nie może mieć wpływu na zmiany w sprzęcie - uważa Włoch.
W środowisku słychać jednak, że Niemcy o zmianach, które FIS planuje na kolejny sezon, wiedzieli już poprzedniej zimy. I pracowali nad przyzwyczajeniem się do usprawnionego sprzętu już na początku 2023 roku, gdy uznali, że w poprzednim sezonie rywalizacji w Pucharze Świata i tak niewiele już ugrają.
Co z Sorenem Muellerem, który jest mózgiem skoków dla IAT i głównym konsultantem danych przekazywanych przez IAT dla FIS? Kim jest na skoczni - przedstawicielem niemieckiej kadry, czy może współpracownikiem FIS? - Mueller to członek międzynarodowej grupy roboczej FIS "Nauka i Skoki Narciarskie". Ma ona za zadanie dyskusję i dzielenie się wiedzą na poziomie międzynarodowym, tak, żeby wspierać decyzję komitetów FIS. Jego odpowiedzialność i zadania są rozdzielone pomiędzy dziedziny, którymi się zajmuje, a FIS czuwa nad całym tym procesem - tłumaczy Sandro Pertile.
Już w listopadzie próbowaliśmy się skontaktować z Sorenem Muellerem. Zgodził się na rozmowę ze Sport.pl za pośrednictwem przedstawicieli instytutu IAT w Lipsku, ale później wywiad zablokował Niemiecki Związek Narciarski.
Gdy pytamy osoby z pozostałych federacji, nie wszystkie twierdzą, że fakt, że Niemców wspiera ten sam instytut co FIS, to właściwy krok działaczy federacji zarządzającej światowymi skokami. - Musimy to przedyskutować wiosną. Nie mówię, że to właściwe, czy nie, ale powinniśmy się tym zająć - twierdzi dyrektor ds. skoków w Austriackim Związku Narciarskim, Mario Stecher.
- Głosowałem przeciwko większości zmian sprzętowych wprowadzonych na ten sezon. Tylko tyle mam do powiedzenia w tej sprawie - mówił nam za to podczas Turnieju Czterech Skoczni Clas Brede Braathen, jeszcze zanim ogłosił, że to jego ostatni sezon w roli szefa norweskich skoków.
- Dwóch naszych naukowców z instytutów w Berlinie i Lipsku stale pracuje w skokach, jeden tylko częściowo. Czasem są na skoczniach z naszym zespołem i zawodnikami, czasem nawet w innych dyscyplinach, więc kompletnie poza środowiskiem. Musimy patrzeć na to, w jakim kierunku zmierzają skoki i ocenić, jak te osoby mogą nam pomóc. Jesteśmy na to otwarci, mogą współpracować z FIS. Tak mówiłem Sandro. Mamy sporo wiedzy i zasobów, doktora Sorena Muellera i możemy stworzyć właściwy kierunek, w którym podążałyby skoki. Oczywiście planujemy ich pracę w konkretny sposób i to nie sekret, że pracują tu i tu - twierdzi zajmujący się niemieckimi skokami w tamtejszym związku Horst Huettel.
Czy w przyszłości naukowcy IAT nie powinni już pracować dla FIS? Czy nie powinien tego robić niezależny instytut tak, jak sugeruje Thomas Thurnbichler? - Zobaczymy. FIS musi wybrać i zakomunikować nam ich decyzję. Wtedy zrobimy tak, jak będą chcieli. My deklarujemy, że to może pozostać tak, jak jest - ocenia Huettel. - Mocno wierzymy, że międzynarodowa współpraca wspiera pracę FIS do usprawniania i zmian w zasadach. Że to nie jest oparte na odczuciach, plotkach, czy opiniach, a naukowych dowodach. Dlatego, w planach mamy kontynuację pracy w taki sposób - zapowiada Sandro Pertile.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!