Żyła poprawił się o siedem miejsc, tak samo Wąsek. Polacy jeszcze umieją powalczyć

W drugiej serii konkursu indywidualnego w Wiśle obejrzeliśmy czterech Polaków. W tym gronie zabrakło jednak Kamila Stocha, który po pierwszej serii był bardzo niezadowolony ze swojej próby. Sensacją był też brak awansu Halvora Egnera Graneruda. Ostatecznie w konkursie triumfował Ryoyu Kobayashi, a Stefan Kraft, który znalazł się na drugim miejscu, mógł się cieszyć z wyrównania rekordu legendy skoków.

Niedziela 14 stycznia była zakończeniem pierwszego etapu PolSKIego Turnieju, który po raz pierwszy w historii pojawił się w kalendarzu Pucharu Świata. Po piątkowych kwalifikacjach i sobotnim konkursie duetów przyszedł czas na konkurs indywidualny na zmodernizowanej skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Do konkursu awansowało sześciu z dziewięciu polskich skoczków - zabrakło Macieja Kota, Andrzeja Stękały i Jakuba Wolnego, który przez swoje wypowiedzi został odsunięty od startów, co potwierdził trener Thomas Thurnbichler (mimo że Wolny wywalczył awans do konkursu).

Zobacz wideo

Na tym etapie PolSKIego Turnieju liderem jest Słowenia, która ma ponad 54 pkt przewagi nad drugą Austrią i ponad 59 pkt nad trzecimi Niemcami. Polacy znajdują się na szóstym miejscu, z ponad 50-punktową stratą do Norwegii czy Japonii. Nowym rekordzistą skoczni podczas sobotniego konkursu duetów został Andreas Wellinger, który skoczył 144,5 m i tym samym zdetronizował dotychczasowego rekordzistę, czyli Anze Laniska.

Czterech Polaków w drugiej serii. Stoch tylko wzruszył ramionami. Granerud zawiódł

Sędziowie mieli sporo pracy w trakcie konkursu, ponieważ w samej pierwszej serii aż pięciu skoczków zostało zdyskwalifikowanych za nieprzepisowy kombinezon. To jednak nie sprawiło, że Stoch awansował do serii finałowej. Stoch skoczył 116 m i zajął 32. miejsce. Przed nim był tylko Fin Antti Aalto. Tuż po skoku Stoch tylko mógł wzruszyć ramionami. Był wyraźnie niezadowolony ze swojej próby. Zaskoczeniem, a może nawet sensacją, był też brak awansu Halvora Egnera Graneruda. Norweg uzyskał tylko 105,5 m.

Do drugiej serii awansowało czterech Polaków. Najwyżej sklasyfikowany był Dawid Kubacki, który skoczył 118 m i zajmował 17. miejsce. W dalszej kolejności byli Aleksander Zniszczoł (19., 118 m), Piotr Żyła (21., 124 m) i Paweł Wąsek (28., 117 m).

W trakcie pierwszej serii były trudne warunki, przez co sędziowie manewrowali belką. Po pierwszej serii prowadził Stefan Kraft, z przewagą 0,2 pkt nad drugim Anze Laniskiem i 2,7 pkt nad trzecim Andreasem Wellingerem. Z naprawdę dobrej strony pokazał się Tate Frantz. Amerykanin skoczył 126 m i zajmował 12. miejsce po drugiej serii.

Dwóch Polaków poprawiło swoje pozycje. Kraft wyrównuje rekord

Na początku drugiej serii warunki były sprzyjające dla skoczków. Z tego skorzystał Wąsek, który skoczył 126,5 m i awansował o siedem pozycji (finalnie był 21.). Awans o taką samą liczbę pozycji zanotował też Żyła, kończąc konkurs na 14. miejscu. Zniszczoł i Kubacki trafili na gorsze warunki i spadli odpowiednio o jedną i osiem pozycji. Tym samym Polacy nie mogli być w pełni zadowoleni ze swojej postawy w konkursie.

Mimo to sporo działo się w czołówce klasyfikacji. Lanisek wypadł poza podium po skoku na 121 m i skończył zmagania na dziewiątym miejscu. Najdalszy skok w serii finałowej oddał Kobayashi, który uzyskał 139,5 m. To dało mu triumf w całych zawodach, dokładnie o 5,1 pkt nad drugim Kraftem i 7 pkt nad trzecim Wellingerem. Mimo to Kraft może być z siebie dumny, bo dzięki zajęciu drugiego miejsca znalazł się na podium po raz 108. w karierze. Tym samym wyrównał rekord należący do Janne Ahonena.

Teraz rywalizacja w PolSKIM Turnieju przenosi się do Szczyrku. Tam w dniach 16-17 stycznia czekają nas, odpowiednio, kwalifikacja oraz konkurs indywidualny. Relacje tekstowe na żywo w Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.