Podczas kwalifikacji do zawodów PŚ w Wiśle dość przeciętnie zaprezentowali się reprezentanci Polski. Najwyżej sklasyfikowany został po skoku na 125,5 metra Piotr Żyła - 12. miejsce. Kolejni byli Dawid Kubacki (13.), Aleksander Zniszczoł (15.), Kamil Stoch (22.), Klemens Murańka (38.), Paweł Wąsek (47.), a ostatnim zakwalifikowanym zawodnikiem został Jakub Wolny (50.), który jednak ostatecznie nie wystąpi w konkursie.
Tuż po zakończeniu kwalifikacji dużą konsternację wywołał wywiad 28-latka, który skrytykował trenera kadry B Davida Jiroutka. - Myślałem, że uda mi się znaleźć formę, ale kompletnie nie umiem się dogadać z trenerami w kadrze B. (...) Lepiej mi się skacze, kiedy robię po swojemu. Jak ktoś mi coś powie, to jest gorzej - wypalił. - Myślę, że wszyscy od nas, z kadry B, chcieliby z kimś innym trenować. Trener o nas też nie raz mówił złe rzeczy latem. Rozmawialiśmy nie tylko z nim, lecz także z paroma osobami, i nic się nie zmienia - podsumował.
Bardzo szybko na słowa Wolnego zareagował Jiroutek, który kompletnie nie spodziewał się takiego ciosu. - Współpraca z zawodnikami jest normalna. O głosach, że nie chcieliby ze mną trenować, pierwsze słyszę. W ogóle nie wiem, co powiedzieć - przekazał Czech. - Nie ma żadnych problemów ze współpracą, nie słyszałem o tym. Cały zespół pracował normalnie. Zaskoczyliście mnie - wyjaśnił.
Następnego dnia wymowny komunikat w tej sprawie zamieścił PZN, który poinformował, że Wolny został odsunięty od zawodów oraz kadry B. Niedługo później do całego zdarzenia odniósł się też prezes związku Adam Małysz. - Mieliśmy wczoraj z trenerami długą dyskusję, jak zareagować na taką sytuację. (...). Na takie rzeczy przychodzi czas po sezonie, a nie w trakcie. Decyzja był wspólna wszystkich trenerów, włącznie ze mną, że Kuba musi sobie na spokojnie poskakać - stwierdził w rozmowie z Eurosportem.
- Czy zatem były już wcześniej przesłanki, że w kadrze B dochodzi do nieporozumień? Dochodziły do mnie takie słuchy, wprawdzie trochę późno, ale dochodziły. Najgorsze jest to, że trener prawie o niczym nie wiedział, bo zawodnicy prawie z nim nie rozmawiali, tylko próbowali załatwić wszystko za plecami - zdradził.
- Ich pierwszym przełożonym jest trener, z którym powinni pogadać, o co się rozchodzi, jeśli coś jest nie tak, zmienić to. Jeśli nie mają zaufania do pierwszego trenera, to mają asystentów, Łukasza Kruczka, to nie powinno wyglądać w ten sposób, że związek jest w to angażowany. Do związku powinni przyjść trenerzy: "Słuchajcie, coś jest nie tak". Najważniejsze co zawiodło, to komunikacja. Po prostu nie rozmawiają. To jest coś, czego sam nie potrafię zrozumieć - spuentował.
Mimo wywalczonego prawa startu w niedzielnym konkursie w Wiśle (początek o godz. 16:00), Wolny nie będzie mógł do niego przystąpić. Zgodnie z regulaminem nie może go też zastąpić żaden inny polski skoczek jak np. 51. w kwalifikacjach Maciej Kot. W pierwszej serii zobaczymy więc 49 zawodników.