Żyła wycięty przez jury? Thurnbichler reaguje. Nie chciał go puścić

Jakub Balcerski
- Chyba wszyscy widzieliście, jak długo czekałem, żeby dać mu znak do startu. Kiedy wszedł na belkę, miałem nadzieję, że będzie mógł jeszcze z niej zejść - mówił o drugim skoku Piotra Żyły Thomas Thurnbichler. Trener Polaków potwierdza, że jego skoczek nie miał szczęścia, choć sam popełnił także błąd. Austriak miał jednak głównie pozytywne wrażenia po zawodach w Innsbrucku.

Konkurs na Bergisel był najlepszym w tym sezonie dla polskich skoczków. Najlepszy z nich, Kamil Stoch, zajął jedenaste miejsce. Za nim czternasty był Piotr Żyła, choć on po pierwszej serii mógł walczyć nawet o podium, atakując z czwartej pozycji. Punktowali też 24. Aleksander Zniszczoł i 29. Paweł Wąsek. Do drugiej serii nie wszedł tylko 34. Maciej Kot.

Zobacz wideo Apoloniusz Tajner skomentował fatalny początek sezonu polskich skoczków. "Prezentują się dużo poniżej swoich możliwości"

Jak słusznie zauważył dziennikarz Viaplay, Piotr Majchrzak, przez poprzednie dziesięć konkursów Polacy uzbierali 204 punkty. Tylko w środę w Innsbrucku zdobyli ich aż 51. W dodatku pierwszy raz w tym sezonie punktowało czterech Polaków. Są powody do optymizmu.

Thurnbichler ocenia konkurs w Innsbrucku: Najlepszy w tym sezonie

- Po dzisiejszych zawodach jestem zadowolony - mówił Thomas Thurnbichler. - To był klasyczny Innsbruck. Jestem przekonany, że jutro tu już nie będzie wiało. Podczas konkursu często przychodzą tu mocne podmuchy. Dziś potrzebowaliśmy szczęścia. I dwóch dobrych skoków. Nie do końca to wypaliło. Dla mnie jest jednak jasne, że po dzisiejszym dniu kroki, które stawiamy, są widoczne - podkreślił trener Polaków.

- Teraz potrzebujemy po prostu kontynuować tę dobrą robotę, odpowiednio spędzić dzień przerwy w Turnieju. To był nasz najlepszy konkurs w tym sezonie, chciałbym, żeby podobnie było w Bischofshofen i żebyśmy tak tam pracowali - ocenił Austriak.

Pech i błąd Piotra Żyły. A mógł nawet walczyć o podium. "Warunki były bardzo trudne"

Najtrudniej własny wynik będzie przełknąć chyba Piotrowi Żyle. Skoczek był czwarty po pierwszej serii, ale skończył na czternastej pozycji po gorszej drugiej próbie. Na nią poza błędem, o którym mówił sam skoczek, wpłynęły trudne warunki.

Niestety, dla Polaka nie można było już czekać jak wcześniej dla Austriaka Stefana Krafta. Druga tak długa przerwa sprawiłaby, że konkurs mógłby się kończyć po zmroku. A na Bergisel nie ma sztucznego oświetlenia. Można powiedzieć, że "został poświęcony", żeby szybko dokończyć konkurs. - Nie było czasu, to prawda. Chyba wszyscy widzieliście, jak długo czekałem, żeby dać mu znak do startu. Kiedy wszedł na belkę, miałem nadzieję, że będzie mógł jeszcze z niej zejść - zdradził Thurnbichler. Niestety w przypadku Żyły tak się nie stało. Został puszczony przy nieco ponad 0,2 metra na sekundę wiatru z tyłu skoczni i po skoku na 115 metrów spadł w klasyfikacji z czwartego miejsca po pierwszej serii na czternaste po całym konkursie.

- Ostatecznie warunki były bardzo trudne. W takiej sytuacji potrzebujesz wsparcia, łączenia przyspieszenia po wyjściu z progu ze skokiem. Tego zabrakło Piotrkowi. Czego nie widać, to różnicy w punktach za wiatr - ocenił Thurnbichler, odnosząc się do tego, jak dziwnie wyglądają czasem bonifikaty za warunki na Bergisel. W przypadku Żyły różnica w stosunku do skaczącego przed nim Andreasa Wellingera wyniosła 0,1 metra na sekundę "na korzyść" Niemca i aż ponad 0,5 metra na sekundę "na korzyść" Lovro Kosa, który oddawał swój skok po Polaku.

- Oczywiście skok też nie był tak dobry, jak ten pierwszy - dodał Thurnbichler. - To był błąd ze strony Piotrka. Ale nadal oddał naprawdę niezłe skoki i powinien jechać do Bischofshofen, myśląc pozytywnie - ocenił szkoleniowiec.

"Nie spałbym przez cały Turniej Czterech Skoczni, jeśli tylko byłoby to potrzebne"

Co z resztą jego zawodników? - Kamil oddał naprawdę dobry skok w pierwszej serii, ale nie miał wsparcia wiatru. Paweł Wąsek też nie miał szczęścia, był ofiarą kiepskich warunków w swojej pierwszej próbie. Kiedy będziemy skakać dobrze i podtrzymywać tę dyspozycję, to i szczęście odwróci się w naszym kierunku - wskazał Thomas Thurnbichler.

- Widać, że idziemy w dobrym kierunku. Widać nasze odpowiednie kroki. Byłem już w stanie wyłapać w tym zespole odpowiedniego ducha. Możemy sobie powiedzieć: "Hej, coraz bardziej się zbliżamy". Zbliża się nasz moment. To musimy przyjąć i kontynuować pracę. Dobrze widzieć, że długie noce naszej pracy zaczynają się opłacać. Nie spałbym przez cały Turniej Czterech Skoczni, jeśli tylko byłoby to potrzebne. Będziemy dalej ciężko pracować i liczyć na to, że poprawimy się jeszcze bardziej - zapewnił Thurnbichler.

- Przed Turniejem myślałem realistycznie i mówiłem, że będzie trudno walczyć o czołowe pozycje w trakcie rywalizacji. Moim celem było złapanie dobrego rytmu nad PolSKI Turniej. I to idzie w tym kierunku - przekazał trener polskich skoczków. Zanim zawody w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem, Polaków czeka zakończenie 72. Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen. Tam konkurs zaplanowano na 6 stycznia, a dzień wcześniej odbędą się treningi i kwalifikacje. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.