Polscy kibice wierzyli, że weekend w Engelbergu przyniesie przełamanie Biało-Czerwonych. Piątkowe kwalifikacje pokazały, że jest na to duża szansa. W końcu Piotr Żyła zajął w nich 7. miejsce. W sobotnim konkursie było już jednak zdecydowanie gorzej. Do drugiej serii z naszej kadry awansował tylko wspomniany skoczek z Cieszyna, a także Kamil Stoch. Zajęli odpowiednio 22. i 21. lokatę. Finalnie po raz pierwszy w karierze triumfował Pius Paschke, przed Mariusem Lindvikiem i Stefanem Kraftem. W trakcie zmagań doszło jednak do kontrowersji związanych z... wiatrem, a właściwie rekompensatą przyznawaną za niekorzystne warunki.
W sobotni wieczór warunki wietrze na skoczni zmieniały się z minuty na minutę, przez co zawodnikom przyznawano różną rekompensatę punktową. To wprowadzało ogromny zamęt, na co uwagę zwrócili eksperci na platformie X. Jednym z nich był Łukasz Jachimiak ze Sport.pl.
Dziennikarz domagał się zmian. Podkreślił, że obecnie przeliczniki są dość absurdalne i zaburzają prawdziwy przebieg zmagań, co najlepiej pokazuje przykład Johanna Andre Forfanga. Norweg oddał zdecydowanie najdłuższe próby w konkursie - 138 i 143,5 m, a mimo to uplasował się dopiero na 6. lokacie. Łącznie w dwóch skokach poszybował aż o 11,5 m dalej od zwycięzcy, ale i tak nie udało mu się triumfować, ani nawet stanąć na podium.
"Czyli szósty w konkursie Forfang był lepszy: o 11,5 metra od zwycięzcy, o 8 metrów od drugiego miejsca, o 18 metrów od trzeciego miejsca. Przeliczniki są skokom potrzebne, ale jakaś minimalna czytelność zawodów też by się przydała" - pisał Jachimiak.
Podobne zdanie w tej sprawie wyraził Paweł Borkowski ze Skijumping.pl. Zwrócił uwagę na fakt, że Piotr Żyła dwukrotnie oddał lepsze skoki niż Kraft, a mimo to zajął 22. lokatę. Z kolei Austriak uplasował się w najlepszej trójce konkursu. "Jeden stanął na podium, drugi skończył w trzeciej dziesiątce. A później w FIS dziwią się, że im oglądalność spada, a pod skocznię w Lillehammer przychodzi 3 widzów na krzyż" - grzmiał dziennikarz.
Na podobną dysproporcję już po pierwszej serii uwagę zwrócił profil "inSjeders" na X. "Wellinger 133 m - 1 miejsce. Kraft 131 m - 4 miejsce, J.Kobayashi - 137 m - 23 miejsce. Żyła - 133 m - 27 miejsce. To jeden z tych konkursów do jak najszybszego zapomnienia. Zawody z wiatrem pod narty nieporównywalnie lepsze" - czytamy.
Jak donosi profil "Skoki narciarskie na wykresie i w liczbach" na X, problem z czytelnością zawodów trwa już od kilku lat. Wyliczono, że to już 14. raz w erze przeliczników, by ktoś skoczył minimum 10 m dalej od zwycięzcy, a i tak nie wygrał konkursu. Co więcej, tylko raz zajął on niższe miejsce niż Forfang. Był to Lindvik w 2020 roku - 13. lokata.
Kolejny konkurs Pucharu Świata odbędzie się już w niedzielę 17 grudnia o godzinie 16:00.
Jak na razie najwyżej sklasyfikowanym Polakiem pozostaje Piotr Żyła - zajmuje jednak odległe, 21. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ.