Trzech Niemców w najlepszej piątce, a czterech w najlepszej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, drugie miejsce kadry Stefana Horngachera w Pucharze Narodów jedynie czternaście punktów za Austriakami i zwycięstwo Karla Geigera, który przełamał w ten sposób serię czterech wygranych Stefana Krafta - sobota w Klingenthal nie mogła się ułożyć lepiej dla gospodarzy.
Cały początek sezonu Niemców może zresztą imponować. Horst Huettel, szef skoków i kombinacji norweskiej w Niemieckim Związku Narciarskim chodzi po skoczni dumny jak paw i z uśmiechem opowiadał o tym, co może stać za tak dobrymi wynikami niemieckich skoczków.
Horst Huettel: Tak, ostatni sezon nie był dla nas zbyt udany. Może mistrzostwa świata w Planica były świetne, a przez cały sezon staraliśmy się naciskać, ale nie dotarliśmy na sam szczyt. Wiosną podjęliśmy szereg ważnych decyzji: Ronny Hornschuh przejął kadrę B, do kadry A dołączył Andreas Mitter, wrócił do nas także Werner Schuster. Wszyscy połączyli siły i wprowadzili zmiany w każdej z kadr. W zeszłym sezonie nasi zawodnicy nie wyglądali zbyt dobrze technicznie. Zaczęliśmy nad tym pracować i na początku nie działało, ale pewne rzeczy nie działają od razu. Wreszcie w sierpniu czy wrześniu dało się zauważyć pierwsze efekty.
- Tak, ale nie więcej niż przez ostatnie trzy lata. Dwa czy nawet trzy razy trenowaliśmy też w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie, ale wiem, że np. Norwegowie byli tam pięć razy. Oczywiście pracowaliśmy też nad kombinezonami, ale nie bardziej niż wcześniej. Po prostu potrzebowaliśmy czasu, czasem na pewne rzeczy trzeba go o wiele więcej, niż się wydaje. Być może choćby Michal Doleżal, który przyszedł do nas dwa lata temu, potrzebował właśnie zeszłego sezonu, żeby zintegrować się z naszym systemem i żeby jego praca zaczęła nam dawać jeszcze więcej.
- Być może to kolejny z powodów naszego wzrostu formy, ale myślę, że inne kraje też prężnie działają w tym kierunku. Z drugiej strony, to dopiero trzeci weekend sezonu. Z większymi wnioskami musimy jeszcze poczekać.
- Tak, zgadza się. Możecie zapytać kogokolwiek, może nie rozmawiam zbyt wiele z Polakami, ale z Norwegami i Austriakami już tak, i wszyscy powiedzieli, że jest teraz pomiary są bardziej sprawiedliwe niż kiedykolwiek wcześniej. Tyle mogę powiedzieć. Nie siedzę w tym wszystkim aż tak bardzo, bo zajmuję się też kombinacją norweską i skokami kobiet, gdzie przed sezonem mieliśmy sporo problemów związanych z rezygnacją Maximiliana Mechlera.
- Myślę, że to go bardzo zmotywuje. Zwłaszcza po zeszłym roku, który był dla niego trudny.
- Mam taką nadzieję. To pytanie pada co roku i oczywiście doskonale rozumiem dlaczego. Długo już tu pracuję, więc jeśli wreszcie uda nam się wygrać, być może odejdę z pracy. Wtedy okazałoby się, że w ciągu dziesięciu lat wygraliśmy wszystko, co można było wygrać.
- Nie wiem. Może rzeczywiście odejdę już teraz, ha, ha.