Powiedzieć, że nasi skoczkowie notują falstart, to nie powiedzieć nic. Najlepszy wynik w tym sezonie to 21. miejsce w Ruce Dawida Kubackiego i Piotra Żyły. A mówimy przecież o jednej z czołowych reprezentacji minionego sezonu. Trener Thurnbichler postanowił nie zwlekać i dokonał już pierwsze zmiany personalne przed kolejnym weekendem.
Jak się okazuje mały dorobek punktowy i słabsze skoki to nie jedyny kłopot polskiej kadry. Thomas Thurnbichler w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradził, że w najbliższych dniach skoczkowie mogą nie mieć gdzie trenować.
- Wszyscy zawodnicy chcieliby skorzystać z treningu. Problem jednak jest taki, że pomimo tego, że w Polsce jest prawdziwa zima, skocznie wciąż nie są gotowe. Mogliśmy jedynie skakać na 70-metrowym obiekcie w Zakopanem. Nie chcę nawet tego komentować - wyjawił 34-latek.
Szkoleniowiec odniósł się też do powrotu do kadry Macieja Kota. - Dostałem informacje dotyczące treningu Maćka, który był w dobrej formie przez całe lato. Trzeba jednak pamiętać, że w Ramsau nie było porównania do innych drużyn. Oddał trochę skoków na śniegu i teraz w Klingenthal będziemy mogli ocenić, w jakiej jest formie - powiedział i dodał: - Ale trzeba to jasno powiedzieć — to nie na Maćka barkach będzie spoczywała odpowiedzialność za drużynę. Powinien przyjechać do Klingenthal zrelaksowany i z zaangażowaniem robić po prostu to, co pokazuje na treningach. On nie przyjeżdża tu, by ratować drużynę.
Póki co nie wiadomo, czy sztab zdecyduje się jeszcze na jakieś zmiany w składzie. Ostateczne decyzje mają zapaść w najbliższych godzinach. Zawody w Klingenthal zaplanowano od piątku 8 do niedzieli 10 grudnia. Relacje na żywo na Sport.pl i w naszej aplikacji mobilnej.