Po zawodach w Ruce i Lillehammer mówimy o kryzysie w polskich skokach. W żadnym z czterech konkursów Pucharu Świata nie mieliśmy Polaka w czołówce - najlepszy wynik to 21. miejsca Dawida Kubackiego i Piotra Żyły.
Jeszcze gorzej prezentuje się Kamil Stoch, który po czterech konkursach ma tylko trzy punkty i w klasyfikacji generalnej PŚ zajmuje 40. miejsce na 46. sklasyfikowanych zawodników. W naszej kadrze gorzej spisywał się tylko Aleksander Zniszczoł. I już wiadomo, że w drużynie na zawody w Klingenthal (rywalizacja odbędzie się tam od piątku do niedzieli) zastąpi go Maciej Kot. A czy do Niemiec pojedzie Stoch?
Wojciech Topór: Maciek nie pojedzie tam po to, żeby ratować Polskę, tylko żeby po prostu skoczyć swoje. A jaki to da wynik - zobaczymy.
- Skakał dobrze, ale nie mamy porównania, bo nie było tam lepszych zawodników od niego. Jednak nie od wczoraj jesteśmy trenerami z trenerem Zbyszkiem i po prostu widzieliśmy, że to dobrze wyglądało. Maciek też miał fajne czucie i był zadowolony z tego obozu. W Klingenthal się okaże, jak będzie wyglądał w konfrontacji z innymi, ale pojedziemy tam z ciekawością i bez presji. Maciek to zawodnik, który wygrywał już Puchary Świata, natomiast wiemy, w jakim jest okresie, gdzie był rok temu, i naszym celem - Maćka jako zawodnika i moim jako trenera - jest teraz, żeby on najpierw wrócił do Pucharu Świata, co właśnie się dzieje, i żeby po prostu punktował, wchodził do "trzydziestki". Mogę zdradzić, że na teraz to jest nasz cel, na razie właśnie to sobie z Maćkiem założyliśmy. Bo okej, on już wygrywał Puchary Świata, już było go stać na wielkie rzeczy, ale teraz musi iść krok po kroczku i jak będą punkty w Klingenthal, to będziemy bardzo zadowoleni.
- Jeszcze wszystko się układa.
- Oczywiście.
- Tak, byliśmy tam trener Zbyszek Klimowski, Krzysiek Biegun i ja. Jeszcze rok po chorobie trener Zbyszek pracował tylko na miejscu, bo długo dochodził do zdrowia. Teraz pewne dolegliwości trener jeszcze odczuwa - na przykład w długiej podróży cierpną mu ręce - i pewnie będzie je odczuwał już do końca życia, bo w takim ciężkim stanie był, gdy chorował, ale od jakiegoś czasu daje radę, jeździ z nami, pomaga.
- Ha, ha, taka była prawda, ale śmieję się, bo gdybym wiedział, że aż tak wszyscy będą się tego chwytali, to wcale bym tego nie powiedział! Mówiąc to, chciałem pokazać, że poziom naszych zawodników wcale nie jest taki, jakie są ich wyniki. Chciałem dać do zrozumienia, że jeżeli Maciek odskakiwał Zografskiego, to ci nasi zawodnicy, którzy od początku startują w Pucharze Świata, powinni być znacznie wyżej niż są i że wrócą na dobry poziom, bo ich cały czas stać na to. Ale oczywiście trening to jest trening, a zawody to zawody - jest różnica. To była prawda, ja sobie tego nie wymyśliłem, ale zapomniałem jak to w Polsce jest - że wszyscy takie słowa łapią i zaczynają je obracać na wszystkie strony. Dlatego gdybym mógł cofnąć czas, to wcale bym tego nie powiedział!
- Na pewno nie jest tak, że Władimir skacze słabo - przeciwnie, on skacze bardzo dobrze. To jest mistrz świata juniorów, który przez lata po tym sukcesie tylko od czasu do czasu pokazywał swój talent, ale w tej jednoosobowej ekipie i to jeszcze z Bułgarii, było mu pod wieloma względami ciężko. A teraz ma dobre szkolenie w postaci Grześka Sobczyka, Andrzeja Zapotocznego i Michała Obtułowicza i oni sobie bardzo fajnie radzą. Oni robią świetną robotę, a my jeszcze się podniesiemy.
- Skocznia nie była oblegana, przeważnie skakali tam juniorzy i kadra B Niemek, więc udało się nam skoczyć cztery jednostki treningowe, czyli tyle, ile zaplanowaliśmy. W sobotę było ciężko, bo strasznie przysypało i wydawało się, że nie skoczymy, ale jednak super nam przygotowali skocznię i wieczorem skakaliśmy w świetnych warunkach.
- Średnio tak, Maciek skoczył trochę mniej, bo na jednym treningu po bardzo fajnym skoku pozwoliłem mu już się przebrać, skończyć.
- Nie no, jasne, że puszczaliśmy ich z normalnych belek, żeby sprawdzić, jak naprawdę jest.
- Nie, bo jak już powiedziałem, on nie jest jakimś zbawicielem. Oczywiście nie pojedzie też do Klingenthal na wycieczkę, tylko walczyć, ale miejsca to obliczy komputer, sumując noty za odległości i od sędziów, a Maciek będzie robił swoje. Natomiast pamiętajmy, że Puchar Kontynentalny to też nie jest nic. Zwłaszcza że tam się podniesie poziom po tym, jak zmniejszyli kwoty startowe w Pucharze Świata. Jest paru zawodników, którzy byli w Kontynentalu, a ładnie się pokazują w Pucharze Świata i w Kontynentalu też trzeba bardzo dobrze skakać, żeby być w czołówce.
- Tak, właśnie tego się wymaga, takie byłyby cele. Gdyby Maciek pojechał na Puchar Kontynentalny, to miałby wywalczyć dla Polski dodatkowe miejsce w Pucharze Świata. W lecie mu się to nie udało, zabrakło 12 punktów, ale zrobił wtedy bardzo dobrą robotę, skakał dobrze, ale w Klingenthal i w Iron Mountain było tak wietrznie, że się po prostu wszystko niefortunnie poukładało. Natomiast w siedmiu konkursach Maciek zrobił świetną pracę i on z siebie mógł być dumny i ja z niego byłem dumny.
- Jeżeli chodzi o kwestie szkoleniowe, to nie chcę się wypowiadać, bo dla mnie zawsze priorytetem jest, żeby się nie wypowiadać za innych trenerów, żeby się nie wymądrzać, nie podpowiadać z boku, nawet jeśli chodzi o mojego najlepszego kolegę.
- Jeżeli chodzi o spojrzenie nie ze strony szkoleniowej, tylko takie przyjacielskie, to oczywiście przykro mi patrzeć, jak Kamil się męczy i przykro patrzeć, że ogólnie wszystko tak wygląda. Natomiast oni są w stanie dobrze skakać. Pokazywali to parę tygodni przed startem sezonu. W Zakopanem ich skoki były dobre. Teraz oni się trochę pogubili, ale jestem pewny, że wrócą.
- Kamil jest bardzo ambitny, z tego wszyscy go znają. Ambitny, pracowity, generalnie wzór do naśladowania dla wszystkich zawodników, nie tylko młodych, ale i starszych. On zawsze walczy do końca, nigdy łatwo się nie poddaje, jak mu coś nie idzie, to nie rezygnuje, tylko do końca próbuje coś zmienić. Natomiast czasami trzeba się wycofać i to nie jest nic strasznego. Wielu zawodników się z Pucharu Świata wycofywało, żeby w spokoju potrenować. Pamiętamy też, jak duży problem mieli Niemcy w sezonie 2020/2021, ale pracowali i w końcu na mistrzostwach świata w Oberstdorfie brylowali, zdobywali medale [indywidualnie w obu konkursach na podium był Karl Geiger, a drużynowo wygrali]. Zeszły sezon też mieli gorszy, a w tym prezentują się wyśmienicie. Taki jest sport, tak to wygląda, trzeba po prostu wyciągać wnioski i walczyć.
- No to jeśli wtedy aż tak to zadziałało, to i teraz trzeba tak zrobić, ha, ha! A tak na poważnie, to właśnie kolejny świetny przykład na pokazanie, jakim przewrotnym sportem są skoki narciarskie i jak z dołka można wrócić na szczyt.
- No niestety, fajnie by było, gdyby to było tak proste, że tylko powtarzałoby się sprawdzone schematy. Ale jest tak, że ciągle trzeba szukać rozwiązania na nowo. I szukamy. Bo na pewno jeszcze może być dobrze.