Reprezentacja Polski koszmarnie rozpoczęła sezon 2023/24 Pucharu Świata. W fińskiej Ruce punktowało zaledwie dwóch naszych zawodników. Nieco lepiej było w sobotnim konkursie na skoczni normalnej w Lillehammer. Do drugiej serii zakwalifikowali się Kamil Stoch, Piotr Żyła czy Paweł Wąsek, co dawało nadzieje, że kadra idzie ku lepszemu. W niedzielnym konkursie na dużej skoczni Biało-Czerwoni znów jednak zawiedli, co ma opłakane konsekwencje dla klasyfikacji generalnej PŚ. Polacy są niemal na jej szarym końcu.
W pierwszej serii Polacy spisali się koszmarnie. Szczególnie Kamil Stoch oraz Aleksander Zniszczoł. Skoczyli kolejno 118 m i 116,5 m, co ostatecznie pozbawiło ich miejsca w gronie 30. najlepszych zawodników. Jeszcze większego pecha miał Wąsek, który w ogóle nie przystąpił do rywalizacji z powodu... zagubienia sprzętu.
Do drugiej serii awansowali jedynie Żyła i Dawid Kubacki, choć na odległych pozycjach. W pierwszej próbie zarówno 36-latek, jak i jego kolega osiągnęli 120,5 m, co przełożyło się na miejsca pod koniec trzeciej dziesiątki.
Mimo wszystko oboje mieli szanse na poprawę. I rzeczywiście udało im się oddać nieco lepsze skoki w drugiej serii. Żyła pofrunął na 126 m i ostatecznie uplasował się na 25. pozycji. Jeszcze lepiej spisał się Kubacki. Oddał skok na 128 m i sklasyfikowano go na 22. lokacie.
Niewielka zdobycz punktowa nie przełożyła się na znaczną poprawę miejsca reprezentantów Polski w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Najwyższą pozycję zajmuje Kubacki - jest 24. z dorobkiem 27 punktów. To pokazuje, jak wielki kryzys panuje w polskiej kadrze.
Liderem pozostaje za to Stefan Kraft. Austriak wygrał trzy poprzednie konkursy Pucharu Świata. Kolejne zwycięstwo dopisał też w niedzielny wieczór. Tym samym uzbierał na koncie już 400 punktów, co daje mu pewne prowadzenie. Na drugim miejscu znajduje się Andreas Wellinger, który traci już 130 punktów do lidera. Na trzecim miejscu plasuje się z kolei Jan Hoerl - 206 punktów.