21. miejsce - to najwyższa lokata osiągnięta przez polskich skoczków narciarskich w obecnym sezonie Pucharu Świata. W Ruce na tym miejscu zmagania kończyli Dawid Kubacki (w sobotę) oraz Piotr Żyła (w niedzielę). Kamil Stoch w Lillehammer dopiero po raz pierwszy w tym sezonie zapunktował. Forma naszych skoczków jest obecnie daleka od idealnej.
Po zakończeniu sobotniej rywalizacji zmagania w Norwegii podsumował Adam Małysz. - Trzech w trzydziestce wygląda tak, jakby był progres, ale to dalej odległe miejsca i nie ma się z czego cieszyć. Na pewno trzeba pracować. Ja myślę, że Thomas wie doskonale, jaki jest problem, bo wielokrotnie na ten temat rozmawialiśmy - wyjawił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" i przyznał, że chodzi o pozycję dojazdową do progu.
Prezes PZN przyznał, że aktualna sytuacja nie napawa optymizmem. - Sytuacja jest bardzo trudna, ale mam nadzieję, że się odwróci. Trzeba wierzyć, bo to się może odmienić. I nawet nie będziemy wiedzieć kiedy - ocenił.
Na koniec Małysz został zapytany o to, czy jest zaniepokojony aktualną sytuacją. - Trochę. Wiem, że może to źle zabrzmi, gdy mówię "trochę" po takich skokach, ale cały czas wierzę w ten sztab, zawodników i to, że sobie poradzą z kryzysem, który uderzył w nas na samym początku sezonu - zakończył.
W niedzielę polskich skoczków czeka rywalizacja na skoczni dużej. O 15:30 odbędą się kwalifikacje, a półtorej godziny później wystartuje konkurs główny. Relacja na żywo na Sport.pl i w naszej aplikacji mobilnej.