Wiatr dziś potrafił spłatać figla i napsuć krwi, słabsi skoczkowie nie radzili sobie z podmuchami z tyłu skoczni, które często przekraczały prędkość 1 m/s. Na szczęście większość Polaków potrafiła sprostać wyzwaniu i zapunktować na normalnej skoczni w Lillehammer, choć skoki z drugiej serii pozostawiają nieco do życzenia.
Od początku to był wymagający konkurs, ale należy pochwalić za postawę Kamila Stocha i Pawła Wąska. Pierwszy z nich skoczył 95,5 metra, co mu dało 22. miejsce. Paweł Wąsek wylądował pół metra bliżej, ale startował z niższej belki startowej. Dzięki rekompensacie z tego tytułu skończył kilka miejsc przed Stochem, dokładnie na 18. pozycji.
Piotr Żyła skakał za to w gorszych warunkach od wspomnianej dwójki. Wylądował na 90. metrze, mając 1,3 m/s wiatru w plecy. Ostatecznie uplasował się na 24. miejscu, co zapewniło mu możliwość zdobycia punktów w drugim konkursie w tym sezonie.
Gorzej poszło za to Aleksandrowi Zniszczołowi. Co prawda skoczył 92 metry, ale miał najlepsze warunki z Polaków, w dodatku nie miał żadnej bonifikaty czy punktów ujemnych za belkę. Ostatecznie skończył dopiero na 41. miejscu.
Dawid Kubacki miał pecha, trafił na jedne z najgorszych warunków na skoczni. Był w tej grupie w środku konkursu, która musiała zmagać się z bardzo mocnymi podmuchami w plecy. Miał zmierzone aż 1,7 m/s wiatru z tyłu. Skoczył tylko 87 metrów. Ale to był też skok, który nie wyszedł mu technicznie, szczególnie przy wybiciu z progu. Skończył dopiero na 33. miejscu.
Rywalizację w pierwszej serii zdominował Stefan Kraft, który jako jedyny skoczył ponad 100 metrów. 104 metry Austriaka to wystarczający dowód na to, że jest w wybitnej formie. Przeszło siedem punktów straty miał do niego drugi Andreas Wellinger (99 metrów).
W walce o punkty zostało trzech Polaków, co już było dużym krokiem naprzód. Ale jednocześnie trzeba powiedzieć, że nie przebiegła ona po ich myśli. Wąsek i Żyła przekroczyli punkt konstrukcyjny, skacząc odpowiednio 90,5 metra i 93 metry, ale konkurenci skakali lepiej, dlatego dało im to miejsca na początku trzeciej dziesiątki. Bardzo słabo skoczył Stoch, nic tutaj nie współgrało ze sobą. Osiągnął zaledwie 85 metrów i był po drugiej serii trzeci od końca.
Zawody wygrał Stefan Kraft, który w drugiej serii skakał w bardzo złych warunkach, ale zdołał utrzymać przewagę po pierwszym skoku. 92,5 przy wietrze przekraczającym 1,7 m/s z tyłu skoczni w zupełności mu wystarczyło. Wellinger skoczył pół metra bliżej, nie pomogła mu bonifikata za wiatr wiejący z prędkością ponad 2 m/s w plecy. Stracił do Austriaka pięć punktów. Podium uzupełnił Daniel Tschofenig.
Dla Stefana Krafta to było trzecie zwycięstwo na trzy konkursy w tym sezonie. Nie ma na niego mocnych, przynajmniej na razie. Goni rekord Janne Ahonena w liczbie podiów w Pucharze Świata, który 108 razy stawał na "pudle". Kraft po dzisiejszym konkursie ma 101 podiów.
Czołowa piątka sobotniego konkursu w Lillehammer i miejsca Polaków: