Tydzień temu w Ruce/Kuusamo Dawid Kubacki zajął 21. i 23. miejsce, a Piotr Żyła był 21. To były jedyne polskie punktowane miejsca na inaugurację sezonu.
W Finlandii nasi skoczkowie absolutnie nie byli w stanie nawiązać walki ze świetnie dysponowanymi Austriakami i Niemcami. I niewiele wskazuje na to, że w Lillehammer sytuacja się zmieni. Choć pewne nadzieje daje Żyła.
W piątkowych seriach treningowych i w kwalifikacjach na skoczni Lysgårdsbakken o rozmiarze HS 98 z Polaków nieźle wyglądał właśnie tylko Żyła. Na treningach miał 12. i 11. notę, a kwalifikacje skończył na 17. miejscu. - Cosik lepiej - uśmiechał się przed kamerą Eurosportu. - Czucie złapałem, mogę cokolwiek zrobić z tego. W Kuusamo byłem jak deska, jak drewno. Teraz noga zaczęła pracować. A na tej małej skoczni to jest istotne, bo trzeba pier... trzeba walnąć nogą - analizował Żyła. - Pracuję nad tym, żeby już nie było takich dziadowskich skoków - dodawał, wspominając 31. i 21. miejsce sprzed tygodnia.
W porównaniu choćby do 43. miejsca Stocha i jego odpadnięcia w kwalifikacjach, wyniki Żyły z Kuusamo i tak nie były złe. Ale oczywiste jest, że mistrz świata z tego roku ma wciąż duże ambicje. A po piątkowym skakaniu widać, że Żyła - mistrz świata ze skoczni normalnej nie tylko z 2023, ale też z 2021 roku - czuje się dobrze. Mówił nawet o tym, że czuje zmianę w mentalu. Kto wie czy jego miejsca w drugiej "dziesiątce" nie są znakiem, że już w sobotę i niedzielę zaatakuje pierwszą dziesiątkę.
Top 10 na razie należy niemal wyłącznie do Austriaków i Niemców. W kwalifikacjach wygranych przez Stefana Krafta jedynym skoczkiem spoza tych drużyn w pierwszej dziesiątce był sklasyfikowany na trzecim miejscu Ryoyu Kobayashi. W pierwszym treningu jedynym skoczkiem spoza Austrii i Niemiec, który znalazł się w top 10 był Norweg Sundal (siódmy wynik), a w drugim treningu byli to jego rodacy Lindvik (ósmy) i Granerud (dziewiąty), przy czym podkreślić trzeba, że wówczas wolne zrobił sobie Kraft.
Lider Pucharu Świata, który w Kuusamo wygrał oba konkursy, w piątek w Lillehammer był najlepszy w obu seriach, w których wystartował.
Stabilizację na zupełnie innym poziomie widzieliśmy u naszego najbardziej utytułowanego skoczka. Kamil Stoch w pierwszym treningu był 29., w drugim również 29., i kwalifikacje też skończył na 29. miejscu. To oczywiście wyniki lepsze w kilka dni temu w Kuusamo, ale nie trzeba było słuchać Stocha, by wiedzieć, że nie jest zadowolony. Okazywał to całym sobą po lądowaniu w kwalifikacjach. A przed kamerą Eurosportu wyjaśnił: "Zrobiłem krok do tyłu. Przedwczoraj był do przodu, dziś coś się znowu podziało, nawet mi się nie chce o tym rozmawiać".
Stoch, mówiąc o kroku do przodu z przedwczoraj, miał na myśli środowy trening w Lillehammer. Polska kadra po Kuusamo nie wróciła do domu, tylko od razu pojechała do miejsca kolejnych startów i tam trenowała.
Dawid Kubacki po swoich piątkowych skokach ocenił, że widzi u siebie postęp w stosunku do ubiegłego tygodnia. Wyniki raczej tego nie pokazują. Na treningach był 28. i 16., a w kwalifikacjach zajął dopiero 46. miejsce. - Po wylądowaniu miałem zagwozdkę: Yyy, co to będzie? - przyznawał, że ten ostatni skok kosztował go trochę nerwów. Jak wytłumaczył, wszystko wzięło się z ryzyka. - Ostatnio miałem problemy ze spóźnianiem, tu przesadziłem w drugą stronę, odbicie było za wcześnie. W kwalifikacjach podjąłem ryzyko, ale się nie opłaciło, na szczęście kwalifikacja jest, w sobotę będę startował, a skoki treningowe wyglądały całkiem-całkiem - oceniał w Eurosporcie.
Poza Żyłą, Stochem i Kubackim do sobotnich zawodów (początek o godzinie 16.10, relacja na żywo na Sport.pl) awansowali jeszcze 26. w kwalifikacjach Aleksander Zniszczoł i 27. Paweł Wąsek.