Międzynarodowa Federacja Narciarska twierdzi, że nadchodzi absolutna rewolucja, która zmieni skoki narciarskie. Przez lata dyscyplina zmagała się z manipulacjami przy tworzeniu kombinezonów. Wszystkie duże reprezentacje wykorzystywały przepisy do maksimum, tworząc przy tym kombinezony, które wizualnie wyglądały na zdecydowanie za duże, ale dzięki idealnemu szyciu, szwom czy krojowi idealnie mieściły się dopuszczalnym regulaminie. FIS jest pewny, że wreszcie nadchodzi koniec za dużych kombinezonów, a skoki narciarskie staną się zdecydowanie bardziej sprawiedliwe. A wszystko za sprawą przygotowywanego od dłuższego czasu skanera.
O skanerze 3D mówiło się w świecie skoków od dłuższego czasu, ale w zeszłym tygodniu nastąpił przełom i urządzenie w finalnej wersji trafiło w ręce kontrolera sprzętu w Pucharze Świata.
- W tym sezonie wprowadzamy nowość w mierzeniu zawodników. Konkretnie chodzi o nowy pomiar oparty o skan 3D ciała skoczków. Mieliśmy kilka testów w Planicy na koniec sezonu, a w zeszły wtorek dostaliśmy najnowszą wersję maszyny. Firma, która przygotowuje nam ten sprzęt musiała dopasować oprogramowanie do naszych wymogów, ale zaczynamy! – cieszy się dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich, Sandro Pertile.
I dodaje: W zeszłą środę nasz Christian Kathol odwiedził kilka teamów z poziomu FIS Cup i Alpen Cup i zaczęliśmy testy. Teraz przed nami tydzień albo dwa tygodnie testów i zaczniemy działać i mierzyć skoczków przed kolejnym sezonem. Ten pomiar da nam niezwykle precyzyjne dane.
Wchodzące od 1 lipca przepisy nie będą ostatnimi, bo pełna automatyzacja pomiarów nastąpi dopiero latem 2024 roku.
- Kolejnym krokiem, który nas czeka, ale już przed sezonem 2024/2025 będzie używanie danych ze skanera ciała do porównania skoczków w kombinezonie i bez kombinezonu. Wtedy będziemy mieć pełną kontrolę wielkości stroju. Pozwoli nam to uniknąć sytuacji, w której kombinezon wizualnie jest za duży, ale jednak mieści się w przepisach. Pomiar będzie niezwykle precyzyjny. To jest nasz cel. Zainwestowaliśmy w to mnóstwo pieniędzy i wkrótce osiągniemy to, co chcemy - twierdzi Sandro Pertile
Możemy mieć tylko nadzieję, że FIS-owi uda się ukrócić mniejsze bądź większe oszustwa, których dopuszczają się wszyscy skoczkowie. Wielkość kombinezonów to tajemnica poliszynela. Każdy wie, że są za duże, a w prywatnych rozmowach skoczkowie sami pokazują, jak łatwo jest oszukać kontrolera i jakie triki stosują.
- Podciągam kombinezon, który jest zbyt duży, tak aby mieć więcej materiału w okolicach ramion. (...) Obecnie nie ma większego sensu brać na poważnie takich kontroli. Teraz jest za późno na działanie. Kontrolerzy są bezsilni. Musieliby zdyskwalifikować połowę stawki - mówił zimą jeden z zagranicznych skoczków w szwajcarskim "Blick".
Tajemniczy skaner 3D ma kompletnie zmienić podejście do mierzenia skoczków. Do tej pory to właśnie pomiary stanowiły największy problem. Dlaczego? Gdy mierzono skoczków w pozycji stojącej zdarzało się, że zawodnicy oszukiwali miarkę np. wkładając w bieliznę np. gąbki lub silikon…
Ba, w grudniu 2020 roku trener fińskiej kadry kombinatorów przyznał, że jego drużyna specjalnie wykiwała kontrolerów sprzętu. I do przedsezonowego pomiaru stanęła z bielizną wypełnioną od spodu innymi materiałami! Dzięki temu udało się uzyskać kilka dodatkowych centymetrów korpusu zawodnika, a to oczywiście przełożyło się na możliwość uszycia stroju z de facto obniżonym o kilka centymetrów krokiem. A to w skokach narciarskich może oznaczać uzyskiwanie nawet kilku metrów więcej na skoczni.
Przed rokiem wprowadzono zmianę w pomiarze i zdecydowano się na wykonanie dwóch pomiarów, gdzie najpierw mierzono skoczka w pozycji leżącej, a później w siedzącej. Wysokość kroku ustalano zaś, odejmując wynik z pozycji siedzącej od pozycji leżącej. Skoczkowie nauczyli się jednak odpowiednio siadać do kontroli, w efekcie czego wielu z nich... się skurczyło. Przykładowo Kamil Stoch mierzący 173 cm nagle w oficjalnych dokumentach miał 166 cm. Opłacało się bowiem być niższym i mieć… niższy krok. W efekcie w poprzednim sezonie wielu skoczków miało nienaturalnie nisko umiejscowiony krok. Teraz Pertile zapowiada koniec takich kombinezonów.
FIS twierdzi, że to wyczekiwana rewolucja, która zupełnie zmieni skoki narciarskie. Z drugiej strony, gdy o skaner pytamy członków sztabu i tylko wymownie się uśmiechają, mówiąc: "zobaczymy, zobaczymy". Wiele wskazuje na to, że czeka nas dalsza zabawa w kotka i myszkę, tylko akurat teraz FIS będzie miał nieco więcej argumentów po swojej stronie. Z drugiej strony pokłady kreatywności u trenerów technicznych w skokach narciarskich są niesamowite i sami jesteśmy ciekawi, co wymyślą tym razem. Bo jeśli ktoś uważa, że nagle wszyscy przestaną szukać przewag sprzętowych, to są w dużym błędzie.
Od wtorku do piątku w Zakopanem rozgrywane są konkursy skoków w ramach trzecich igrzysk europejskich. Okazuje się jednak, że będą to prawdopodobnie ostatnie konkursy według "starych zasad", ale nowa era w skokach ma nas czekać dopiero od Letniego Grand Prix.
- Przepisy FIS-u mówią jednoznacznie, że sezon oficjalnie kończy się 30 czerwca, a nowy "rok rozliczeniowy" startuje 1 lipca. Startujące we wtorek zawody igrzysk europejskich zostaną wiec rozegrane według starych przepisów. A nowe zasady będą obowiązywały już w Letnim Grand Prix. W lipcu będziemy prowadzili nowe pomiary przed konkursami – powiedział Sandro Pertile.
Oznacza to, że w sobotę 1 lipca na Wielkiej Krokwi zobaczymy ostatni konkurs rozegrany według starych przepisów.