• Link został skopiowany

Tak ma wyglądać rewolucja w skokach narciarskich. Mamy komentarz szefa Pucharu Świata

Piotr Majchrzak
Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile zabrał głos w sprawie wielkich zmian dotyczących skoków narciarskich na igrzyskach olimpijskich. Włoch zdradza kulisy zmian i mówi, dlaczego drużynówka musiała zniknąć z listy konkurencji olimpijskich. Pertile przedstawił też potencjalny kalendarz dołączania kolejnych zawodów w skokach do igrzysk.
Kamil Stoch na dużej skoczni w Pekinie, 12.02.2022
Fot. Matthias Schrader / AP Photo

MKOl zdecydował niedawno, że na najbliższych zimowych igrzyskach olimpijskich w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo rozdanych zostanie mniej medali w skokach narciarskich. W 2026 roku do zdobycia będzie nie 18, a 12 krążków. Wszystko przez usunięcie z harmonogramu zawodów konkursu drużynowego, który zostanie zastąpiony przez konkurs superduetów, czyli nowy format sprawdzony w sezonie 2022/2023. Powodem zmian jest decyzja MKOL o wyrównaniu liczby startujących kobiet i mężczyzn.

Zobacz wideo Kamil Stoch przed Igrzyskami Europejskimi: Każdy z nas traktuje kolegę jako swojego rywala

Zawody drużynowe znikną z harmonogramu igrzysk po 38 latach. Pierwszy konkurs rozegrano w 1988 roku w Calgary, a największym sukcesem Polski jest na nich brązowy medal z Pjongczangu w 2018 roku, po który sięgnęli Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Stefan Hula. Wprowadzane zmiany oznaczają, że na kolejnych igrzyskach możemy nie oglądać czterech polskich skoczków, a jedynie trzech. 

Piotr Majchrzak: Wielu kibiców zszokowała informacja, że na igrzyskach w Cortinie nie zobaczymy konkursu drużynowego, a zastąpią go superduety. Co sądzi o tym dyrektor męskiego Pucharu Świata w skokach narciarskich?

Sandro Pertile: Musimy się cofnąć się do decyzji o MKOl o zrównaniu liczby startujących skoczków i skoczkiń narciarskich na igrzyskach olimpijskich. Do tej pory mieliśmy 65 skoczków i 35 skoczkiń. Od igrzysk w 2026 roku będzie po 50 skoczków i skoczkiń. Chodzi tutaj o zasadę równości płci i my to rozumiemy oraz wspieramy. Z drugiej strony jako szef męskiego Pucharu Świata nie jestem zadowolony z tej decyzji.

15 skoczków mniej, to mniej krajów? Nie sądzę, że sobie na to pozwolicie, bo wasza wizja i dotychczasowe działania raczej mówi o wspieraniu mniejszych państw.

- Przeanalizowałem, że w przypadku takiego samego systemu kwalifikacji na igrzyska 2026, jaki mieliśmy w 2022 roku, skoki narciarskie w przypadku 50 startujących mężczyzn straciłyby prawdopodobnie cztery kraje. Dlatego musimy znaleźć inny system kwalifikacji. Igrzyska to zupełnie inny rynek. Tam mamy globalną ekspozycję z nieprawdopodobną oglądalnością w krajach, które na co dzień nie oglądają Pucharu Świata. Dlatego musimy ochronić naszą globalną ekspozycję.

Jak zatem będą wyglądały kwoty startowe na igrzyskach? Nie odbije się to na finansowaniu skoków w różnych krajach?

- Do tej pory na igrzyska jechało zwykle do czterech skoczków każdego kraju. W przypadku nowych przepisów analizujemy, że najlepszym rozwiązaniem może być kwota trzech skoczków. Wobec zmniejszenia liczby startujących na igrzyskach nie byliśmy w stanie utrzymać tradycyjnego układu konkursów z drużynówką.

To jeszcze jest w fazach dyskusji, ale możliwe, że kilka krajów będzie mogło wystawić czterech skoczków do konkursów indywidualnych. Oczywiście wszystko będzie się opierało o tabelę kwalifikacji olimpijskich z sezonu 2024/25 i 2025/26. Jeśli np. Polska będzie miała czterech skoczków w Top 25, to będzie mogła wystawić czterech zawodników na igrzyska. Według moich symulacji spodziewam się, że cztery kraje powinny mieć możliwość zabrania czterech skoczków do Val di Fiemme.

Musimy tu być ostrożni, bo niektóre kraje uzależniają finansowanie od liczby uczestników na igrzyskach olimpijskich. I tutaj mamy trudną decyzję przed nami, bo jeśli postawimy za bardzo na jakość skoczków na igrzyskach, to stracimy wiele krajów biorących udział.

Wygląda na to trudną decyzję. Każda ma swoje plusy i minusy. 

- Dlatego format superduetów będzie teraz jedyną możliwością dla rywalizacji drużynowej. Przetestowaliśmy go w poprzednim sezonie i działało to naprawdę dobrze. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najlepsze rozwiązanie np. dla krajów, które są potęgami, ale dużą zaletą jest to, że tutaj możemy naprawdę spodziewać się wielu krajów biorących udział w tych zawodach.

Przy obecnym limicie 50 skoczków nie możemy sobie pozwolić na tradycyjny konkurs drużynowy, bo nie będziemy mieli odpowiedniej liczby krajów z limitem czterech skoczków. Przecież nie zrobimy konkursu drużynowego dla czterech nacji, to mijałoby się z celem. 

Więcej startujących drużyn, to większe zainteresowanie w tych krajach.

- Właśnie. W czasie igrzysk olimpijskich skoki narciarskie mają bardzo dużą oglądalność. Ale więcej niż 50 proc. oglądających nie śledzi na co dzień Pucharu Świata. W przypadku igrzysk w Pekinie skoki narciarskie miały świetną oglądalność w Japonii i Chinach. A byliśmy też transmitowani m.in. w Indiach czy w RPA i USA. Z Pucharem Świata tam nie docieramy. Przykładowo Francja nie wystawiłaby składu na drużynówkę, ale ma szansę wystartować w superduetach. A igrzyska działają tak, że jeśli zawodnicy z twojego kraju startują, to się to ogląda.

Skoczkowie mogą być rozczarowani. Kamil Stoch ostatnio był niezwykle zaskoczony tym faktem. Adam Małysz również mówił, że to mu się nie podoba.  

- Tak, na pewno. Rozumiem to, ale moim zdaniem wobec tej sytuacji i limitów taki format wydaje się być najlepszy. W przyszłości naszym celem na 2030 będzie zapewne zwiększenie liczby startujących i być może wróci tradycyjna drużynówka.

Czy są jakieś szanse na to, by w przyszłości skoki narciarskie miały jakiś dodatkowy konkurs na igrzyskach olimpijskich? Na przykład na skoczni mamuciej lub nieco mniejszej.

- Musimy być z tym niezwykle ostrożni i powinniśmy brać pod uwagę dużo czynników, jak limity zawodników, koszty, oglądalność. Pierwszym na liście konkursem skoków "do dodania" na igrzyskach była rywalizacja kobiet na dużej skoczni [ten konkurs pojawi się na igrzyskach w 2026 roku - red.]. Kobiety będą miały trzy konkursy, a mężczyźni cztery, dlatego myślę, że w 2030 konkursem, który powinien się pojawić może być drużynowa rywalizacja kobiet. Ale zgadzam się, że możemy pomyśleć o dodatkowej olimpijskiej rywalizacji w skokach. Mowa tu jednak o igrzyskach w roku 2034, wtedy być może będziemy mogli wykorzystać inne skocznie niż obecnie.

Więcej o: