Nieco ponad miesiąc temu Robert Mateja rozstał się z czeską kadrą kombinacji norweskiej. Najbardziej prawdopodobnym powodem zakończenia współpracy były słabe wyniki Czechów w zeszłym sezonie. Były skoczek narciarski wróci do pracy w Polsce jako trener juniorów, choć miał inne plany na życie.
Robert Mateja przyjął propozycję Polskiego Związku Narciarskiego (PZN), który chciał przemodelować system współpracy z młodymi skoczkami. W ramach zmian juniorzy będą się rozwijać w dwóch Szkołach Mistrzostwa Sportowego. W Szczyrku będą współpracować pod okiem Matei i Sławomira Hankusa. W Zakopanem trenerami będą Grzegorz Miętus i Mariusz Chrapek. Głównym trenerem kadry juniorów pozostanie Daniel Kwiatkowski.
Mateja w przeszłości pracował z juniorami. W latach 2011-2018 pełnił funkcję trenera kadry B i C w skokach narciarskich. Prowadził Polaków w na mistrzostwach świata juniorów w 2012 r. w Erzurum i 2013 r. w Libercu. Wówczas polscy skoczkowie wywalczyli cztery srebrne medale - dwa w rywalizacji drużynowej i dwa indywidualnie (Aleksander Zniszczoł w 2012 i Klemens Murańka w 2013). Miał też wpływ na świetną formę Jana Ziobry w sezonie 2013/2014. W latach 2018-2020 był asystentem trenera kadry kombinatorów.
Po zakończeniu pracy w Czechach Mateja poważnie rozważał rozstanie ze sportami zimowymi. Chciał spróbować czegoś zupełnie innego. Myślał o karierze w transporcie jako kierowca ciężarowy. Zdobył już odpowiednie uprawnienia.
- Chciałem spróbować czegoś nowego i nawet zdobyłem wykształcenie w tym kierunku. W poniedziałek miałem końcowy egzamin na Świadectwo Kwalifikacji Zawodowej. Prawo jazdy na samochód ciężarowy zrobiłem już dwa lata temu, a teraz zostałem zawodowym kierowcą, bym mógł wykonywać usługi w transporcie - zdradził w rozmowie z Interią Sport.